Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Bruce Springsteen - San Siro, Mediolan 07.06.2012
#1
Witam,

jest to link do mojej relacji z koncertu, na którym miałem przyjemność być.
Wszystkim tym, którzy zechcą ją przeczytać, życzę miłej lektury i dziękuję za poświęconą uwagę!

http://www.springsteen.pl/index.php/wiad...iolan-2012
...now the sun's gone to hell...
...and the moon's riding high...
Odpowiedz
#2
Super. Z relacją się zapoznałem. Dzięki JK7Uśmiech Mamy teraz nowe stadiony chyba już czas aby ktoś o tym pomyślał i zaprosił Bossa do nas.
Something's going to happen
To make your whole life better
Your whole life better one day
Odpowiedz
#3
Dzięki za relację Oczko Który to był koncert Bossa z Twoim udziałem?
Odpowiedz
#4
Dzięki za komentarze. Koncert w Mediolanie był moim 3 koncertem Bossa. Wcześniej widziałem go w 2009 roku w Wiedniu i w Kolonii - już podczas obecnej trasy.
Przede mną Praga za kilka dni i dwa koncerty w Goteborgu pod koniec lipca.
...now the sun's gone to hell...
...and the moon's riding high...
Odpowiedz
#5
ja tez bede w Pradze Uśmiech
You do what you want to
You go your own sweet way...
Odpowiedz
#6
Dam wam namiar na dobra czeską kuchnię w centrum. Dobrze i tanio Oczko 2 minuty od Rynku i 3 od Vaclavskie NamestiUśmiech

https://ssl.panoramio.com/photo/73650711
and it's your face I'm looking for on every street...
Odpowiedz
#7
Piękna relacja. Zazdroszczę, tym bardziej , że mialem być w Berlinie , ale niestety Gasperowi nie udało się zakupić biletow. Cenka tez była nie zła 150 eur na płycie, ale raz się ......
JK7 dzieki - przeniosles nas w klimaty tego koncertu. No to hop do gory i czytamy jeszcze raz
We are the sultans of swing...
Odpowiedz
#8
dzieki za pikna relacje szkoda ze sie nie wybralem do kolonii
Odpowiedz
#9
To byl najlepszy koncert w moim zyciu.

Przepraszam, Mark.
You do what you want to
You go your own sweet way...
Odpowiedz
#10
BET napisał(a):To byl najlepszy koncert w moim zyciu.

Przepraszam, Mark.
Czekamy na szczegółową relację!!!Oczko
Odpowiedz
#11
Postaram sie, aczkolwiek na pewno nie bedzie ona kompletna.

Zaczne od tego dlaczego i skad Bruce w moim zyciu. Historia siega lat dawnych, gdy moj muzyczny gust dopiero sie formowal. Pamietam kolejne lata i podejscia do tworczosci zadziornego jankesa z New Jersey - niestety, konczace sie fiaskiem. Bardziej melodyjne utwory "chwytaly", pozostale rozbijaly sie jak fale o brzeg. Muzyka Bossa byla dla mnie zbyt "zbita", zbyt, tak naprawde - bogata, aby, nierozwiniety jeszcze, organizm byl w stanie ja przyjac, nie mowiac o zrozumieniu. Przelom na szczescie rychlo przyszedl - wraz z kielkujacym zainteresowaniem historia i kultura krajow anglosaskich, w tym oczywiscie Stanow Zjednoczonych. Gdy moje ucho bylo juz w stanie jednoczesnie przetwarzac dzwieki wydawane przez wszystkich muzykow The E Street Band, a umysl nadazal z przetwarzaniem wykrzyczanych chrypliwym glosem slow i laczeniem ich z pojmowana pomalu, w toku nauki przed i akademickiej, wiedza, Bruce zaczynal odgrywac bardzo wazna role w moim zyciu. Jego muzyka, raz chwytajaca za serce swa namietnoscia, nostalgia i gorycza, za chwile zmuszajaca je do przyspieszonego bicia w rytm dumnego, pelnego optymizmu i radosci rocka, szybko poruszyla te struny, ktore mam czule - Bruce stal sie dla mnie jednym z najgodniejszych reprezentantow Ameryki w swiecie.

Po z grubsza 10 latach oczekiwania nadszedl moment, gdy stanalem na deskach (a raczej gumie) Synot Tip Arena, aby na wlasne uszy i oczy zweryfikowac swoje postrzeganie tej mieszanki rocka, bluesa, gospel i country. Pare minut po 19, gdy tak naprawde malo kto jeszcze sie spodziewal wyjscia artysty na scene, pojawil sie On. tylko On - i gitara. I pierwsze dzwieki "The Ghost of Tom Joad". Utworu tak silnie nacechowanego spolecznie - nawiazujacego wprost do prozy Steinbacka i mowiacego o losach migrantow szukajacych w nieodkrytym jeszcze Zachodzie Stanow swojego "Promised Land". Co wiecej - pol h wczesniej, wraz ze swoimi kompanami z USA i Anglii wymienilismy spostrzezenie, ze takiego typu utwory raczej dzis nie zabrzmia..a jednak. I pierwsze lzy. nie tylko moje. 40 tysiecy ludzi zamilklo, a glos, gitara i harmonijka przeszywaly skore i docieraly najglebiej jak sie da.

I tak sie zaczelo. Trudno mi dokladnie odtworzyc setliste, ale zaraz po inauguracji pojawil sie legendarny E Street Band i utwory z ostatniej plyty - Wrecking Ball. Przy "We Take Care of Our Own", a konkretnie frazie "wherever this flag's flown" dwie flagi po bokach sceny - jedna czeska a druga amerykanska - zdawaly sie mocniej powiewac na wietrze. Instrumentalne mistrzostwo, energia i czystosc. Dzwiek - zyleta, tnaca skore jak maslo. Az sam nie wierzylem, ze open air moze miec tak cudowna akustyke! A gdy zwawo odezwala sie trabka przy "Wrecking Ball" nawet techniczni, bedacy po mojej lewej stronie, zdawali sie tanczyc.

Bruce od poczatku byl blisko publicznosci. Wyciaganie dloni i rozbudowane dialogi to malo. Swoisty koncert zyczen - czyli wyciaganie reki po trzymane przez fanow tektury z tytulami piosenek - przyniosly takie owoce jak "Atlantic City" czy "Bobby Jean". Niestety, przy tekturce "Blowin in the wind" mistrz stwierdzil, ze ten utwor nie jest jego, wyraznie rozbawiony prosba o cover Uśmiech Kolejnym zabawnym momentem byla reakcja na haslo "Bruce, did you meet my mom in 1990" oraz retoryczne pytanie w odpowiedzi: "are you...? are we...? noooo".

Po szalonym "Spirit in the Night" oraz "Because the Night" nadszedl moment, ktory malo komu nie wycisnal lez z oczu. 15 minutowa wersja "My City of Ruins", w ktora wpleciony zostal hold dla tego, kogo juz nie ma.. Clemence'a. Wielokrotnie powtarzane przez BS pytanie "are you missing somebody tonight" bylo problematyczne - z jednej strony tak, z drugiej - nie. Na szczescie Boss sam na nie odpowiedzial: "we don't miss anybody because he is with us. You know how I know that? I can hear it in your voices"...

Kolejne porcje szlagierow: "The Rising", "The River", swieze "Jack of all Trades", "Shackled and Drawn" itd.. Bruce tanczacy i wyglupiajacy sie. Gdy nadszedl czas na "Waiting on a Sunny Day" na scenie pojawila sie mala dziewczynka, wyciagnieta przez niego z tlumu, ktora odspiewala refren najlepiej jak umiala konczac glosnym "c'mon E Street Band!".

Lecz to nie byl ostatni raz kiedy na scenie pojawila sie osoba trzecia. Parenascie minut pozniej Bruce tanczyl z kolejna osoba, wczesniej oddajac harmonijke wyciagajacemu rece tlumowi. Po 2,5 godzinnym secie nadszedl czas na bis. Pierwszy.

70 minutowy i utwory ktorych nie moglo zabraknac: "Born to Run", "Born in the USA", "Dancing in the Dark". Zaden z nich nie mogl wybrzmiec do konca, bo juz przy ostatnich uderzeniach w talerze odzywalo sie "one, two, one, two, three, four" i kolejna piosenka. Wreszcie mistrz opadl z sil i padl na scene...

... tylko po to, by moc byc ocuconym gabka z woda przez swoich partnerow i wykonac finalowy szlagier z repertuaru Fab Four: "Twist and Shout", stwierdziwszy ze jeszcze za wczesnie isc do domu.

Zapewne sporo poplatalem, jeszcze wiecej pominalem, ale ten wieczor na zawsze pozostanie w mojej pamieci i sercu.

Boss jest tylko jeden.
You do what you want to
You go your own sweet way...
Odpowiedz
#12
Bet dzieki za relacje, oraz mocniej zaluje ze nie dotarlem na zaden koncert Bossa w Niemczech.
Odpowiedz
#13
Podpisuję się pod powyższym. Stałem pod sceną, na środku, razem z dwójką przyjaciół.
Znakomity koncert, Bruce w rewelacyjnej formie. Dodam, że zostaliśmy zauważeni i kilkakrotnie Springsteen spoglądał na nas (dzięki naszej reakcji zwrócił uwagę na Polskę). Wisienką na torcie było zejście Bruce'a do nas pod scenę w efekcie czego otrzymaliśmy po kostce do gitary. Najpiękniejsza chwila w moim życiu, ciężko mi teraz w ogóle normalnie funkcjonować...
...now the sun's gone to hell...
...and the moon's riding high...
Odpowiedz
#14
A słyszeliście co się wydarzyło w Londynie? Bruce Springsteen zaprosił na scenę Paula McCartneya niestety o 22.30 ktoś wyłączył wszystko i nawet nie zdążyli się pożegnaćUśmiech To sie nayzwa przestrzeganie zasad w Zjednoczonym KrolestwieUśmiech
Something's going to happen
To make your whole life better
Your whole life better one day
Odpowiedz
#15
się skopiowało. Sorry.
Something's going to happen
To make your whole life better
Your whole life better one day
Odpowiedz


Podobne wątki
Wątek: Autor Odpowiedzi: Wyświetleń: Ostatni post
  Loreena McKennitt - 26.03.2012 Zabrze adam82 33 51,923 01.04.2012, 15:02
Ostatni post: Robson
  Bruce Springsteen, 11. 07. 2012 - Praga adam82 37 49,865 24.03.2012, 00:02
Ostatni post: BET
  Metal Fest 2012 - dyskusja o zacofanym społeczeństwie Raingod 177 158,843 09.12.2011, 01:30
Ostatni post: Raingod
  Joe Bonamassa, 1 marca 2012 roku, Sala Kongresowa macsa 2 9,089 28.11.2011, 12:36
Ostatni post: Teddy
  30.07.1994 Ania_M 7 13,928 30.07.2009, 18:22
Ostatni post: Ania_M
  The Blue Nile - Royal Concert Hall, Glasgow, 10/07/2008 Patique 2 7,431 04.08.2008, 20:18
Ostatni post: Patique
  Bruce Springsteen: Reaktywacja olaph72 18 23,614 16.02.2008, 22:48
Ostatni post: Michal
  Depeche Mode - Warszawa 25.07.13 mary 0 12,154 Mniej niż 1 minutę temu
Ostatni post:
  STING, Ray Wilson - Life Festival Oświęcim, 29.06.2013 r. HOWARD 0 34,555 Mniej niż 1 minutę temu
Ostatni post:

Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości