Skoro sie rzeklo trzeba skrobnac kilka slow na temat cudownego koncertu Loreeny
.
Koncert odbyl sie na terenie Cytadeli w Moguncji niedaleko starozytnego rzymskiego teatru.
Moguncja lezy nad Renem, ktory sluzyl dawniej rzymianom jako droga wodna. Moguncja byla waznym portem i osada dla rzymian. Ok, nie o tym bede pisal.
Koncert Loreenki (19,30 h) na swierzym powietrzu zebral ok 3 tysiecy sluchaczy o roznym przekroju wieku. Widzialem babcie ok 80 tki, ktore podpierajc sie kulasikiem szly na koncert, nie brakowalo tez mlodziezy, ktorej przedstawicielem byla np. moja osoba.
Koncert rozpaczal sie od skocznego The Mummers Dance.
Pozniej byla piosenka z nowej plyty The star of the Conty dawn.
Pozniej zaczyly sie klasyki Bonny Portmore,
Night RIde Across the Caucas
Penelopes Song
The bonny swans
Pozniej bardzo irlandzka As I Roved Out.
Pozniej Loreenka zaczela grac i spiewac utwory z mojej ulubionej plyty "the Mask and Mirror". Przepiekny Full circle, nastepnie bardzo orientalny w szacie muzycznej the Mystic´s Dream, instrumentalne Santiago i tak zblizamy sie do hiszpani a dokladniej do The dark night of the soul - do utworu zainspirowanego mistykiem Sw. Janem od Krzyza, a dokladniej dzielem " Noc ciemna".
Nastepnie Pani Mckennit zagrala kila utworow z plyty The visit, ktora rowniez bardzo cenie Lady of Shalott, The old ways, All souls night. Koniec koncertu wlasciwego i bisy
Bisy instrumentalny: Huron Beltane Fire Dance, faktycznie to byl dance, spokojni jak zazwyczaj niemcy zaczeli tanczyc. Pozniej perelka z plyty "The book of secrets" - Dantes Prayer.
Caly zespol i Loreenka otrzymali znowu grad braw, schodza ze sceny by na nowo na nia powrocic, jest nastepny bis znowu schodza wsrod braw, ludzie nie daja za wygrana, Lorenna pojawia sie tylko z trzema muzykami i odgrywaja jeszcze raz Bonny Portmore.
Koncert Loreeny skonczyl sie krotko po 22, podzielony na dwie czesci mial charakter bardzo sentymentalny, wiekszosc utworow zagranych na koncercie pochodzilo ze starszych plyt artystki (91, 94 i 97 rok). Mnie ucieszyl najbardziej moj ulubiony utwor The dark night of the soul, ktory pragnalem uslyszec na zywo.
Dopowiem jeszcze , iz Loreena przeplatala muze opowiesciami z zycia, ktore sklonily ja do napisania tego lub innego utworu. Nie zabraklo rowniez zartow, poniewaz co chwile lecial nad nami samolot, (mainz jest niedaleko do frankfurtu) Loreena zartowala "musze juz konczyc, bo moj samolot leci."
Po koncercie ludzie sie rozpierzchli, ja wraz z mala grupka ludzi zostalismy,wiadomo dlaczego?
Loreena ma zwyczaj do wychodzenia po koncercie do fanow, mozna z nia zagadac, otrzymac autograf czy zrobic zdjecie. Tak tez sie stalo. Okolo pol godziny po koncercie pojawila sie nasza skromna osobka, Loreenka usmiechnieta i przyjazna jak malo ktory artysta, ustawilismy sie w kolejke do autografu, rozmowy i zdjecia. Kiedy nadeszla moja kolej wydukalem po ang, ale jakos podobnie "Pozdrowienia z Polski" ze koncert by bjutyfulll, Usciskalem Loreenke i jej prawice, zrobilismy kilka fotek i dostalem kilka autografow na wkladki do plyt
Wracalem do domu z wielka radoscia, nie tylko dlatego ze koncert byl przepiekny ale tez, ze moglem spotkac Loreene, artystke wielkiego formatu, ktora jednak nie boi sie ludzi i skromnie z nimi rozmawia.
A chce jeszcze dodac: na koniec Loreena powiedziala mi "Dziekuje Ci ze przybyles na koncert"
Polecam plyty i polecam koncerty; piekny glos wsrod tylu glosow i piekna muzyka wsrod niestety czesto obecnego chlamu i badziewia.