05.08.2011, 15:46
Patique napisał(a):Niemniej zamiast traumatycznych doświadczeń przebrnięcią przez "Fly From Here" (...)Zdecydowanie muszę ze zdaniem kolegi się nie zgodzić. "Fly From Here" arcydziełem nie jest, ale to naprawdę niezły album. Z rewelacyjnymi fragmentami (druga i trzecia część suity tytułowej, oraz druga połowa ostatniego utworu), całością co najmniej niezłą i klilkoma, przyznaję nieco mniej udanymi pomysłami ("Bumpy Ride" -wtf ?! czy chórki w "The Man You Always Wanted Me To Be").
Benoit David śpiewa naprawdę nieźle. I bynajmniej nie stara się naśladować Jona. Jedyne co mnie martwi to dominacja Geoffa Downesa i Trevora Horna od strony kompozycyjnej. Po tylu latach milczenia Steve i Chris moim zdaniem powinni zdecydowanie wziąć się do roboty i napisać album bez pomocy najemników, których talent i smak muzyczny moim zdaniem nie dorasta ich własnemu do pięt. Ale niestety tutaj trzeba chęci i determinacji.. a z tymi ostatnio bywa różnie w obozie Yes.
Reasumując jedna z lepszych płyt Yes od czasów Dramy. Mam nadzieję, że koncert w Dreźnie będzie co najmniej tak dobry jak ostatni w Katowicach.
Pozdrawiam!
So now we're passing strangers, at single tables.
Still trying to get over,
Still trying to write love songs for passing strangers.
All those passing strangers.
And the twinkling lies, all those twinkling lies,
Sparkle with the wet ink on the paper.
Still trying to get over,
Still trying to write love songs for passing strangers.
All those passing strangers.
And the twinkling lies, all those twinkling lies,
Sparkle with the wet ink on the paper.