Muzyczne Salony - Andrzeja Jasińskiego.
Muzyczne Święto Odry , jak co roku odbyło się na pograniczu polsko-niemieckim Słubice – Frankfurt.
Jeśli wielu z Państwa sądzi ,że to prowincjonalna zsyłka, małych i wschodzących gwiazdeczek na jednym z przyszkolnych boisk to od razu prostuję – nic bardziej mylnego.
Jeśli wielu z Państwa sądzi, że to kolejny festyn z unoszącym się zapachem grillowanych kiełbas i szaszłyków oraz odoru z fermentowanego piwa, to akurat ten klimat jest zauważalny, ale nie ma się czemu dziwić, mentalność niemieckiej i polskiej gawiedzi, w tym przypadku jest jednakowa.
Europejski Universytet Viadrina i Colegium Polonicum są gospodarzami gdzie odbywa się swoiste święto integralności muzycznej dwóch sąsiadujących narodów, ku uciesze prekursorów tego projektu , a mianowicie naszego byłego Premiera Tadeusza Mazowieckiego(uczmy się kochać naszych polityków , tak szybko odchodzą) i największego Kanclerza Niemiec Helmuta Kohla ( tu akurat mam na myśli jego fizjonomiczne gabaryty, a niżeli zasługi polityczne).
Niemcy już dawno zrozumieli, iż Frank Schoebel (to taki enerdowski piosenkarz, którego zasięg kariery w Niemczech ciągle porównywalny jest do czeskiego Karela Gotta, tudzież do naszego Zbycha Wodeckiego) nie znajdzie tu poklasku.
Niemcy zapraszają nas na prezentacje swojego ambitnego dorobku artystycznego i na piwo(bez chemii) i szaszłyki z najprawdziwszych niemieckich świń , ekologicznie żywionych, ciągle podkreślając jednak, że rynków pracy dla Polaków i tak nie otworzą.
My również ze swoistym ułańskim polotem i szabelką pokazujemy Niemcom , że politycznie nam nie wychodzi , ale za to ….bawić to my się potrafimy,… oj potrafimy.
W d….mamy ich rynki pracy , a wręcz grozimy, że już nie długo „wszystkie Turki” z Berlina Zachodniego przyjadą do nas robić, bo siły roboczej ci u nas brak. W odwecie za „prezydenckie kartofle”, naród Polski ogłosił ściepę (czyt.zbiórkę) na fryzjera dla Pani Prezydent Angeli Merkel.( ostatnio w mediach, widać ,że jej fryzury nie bardzo wszystkim przypadly do gustu).
Tyle w kuluarach, przejdźmy do wydarzeń muzycznych.
Na pierwszy ogień uderzyły muzycznie dziewczyny z „QUEENS”. Obcojęzycznym sąsiadom podobała się ich słowiańska uroda. Nie jeden z nich chciałby przespać się chociaż z jedną z nich , a najlepiej z trzema na raz i jak przystało na wielki naród niemiecki , najlepiej za darmochę.. Hm….pozostają im tylko Niemki, które o dziwo, nie wszystkie wyglądają jak mistrzynie NRD w pchnięciu kulą, te wyjątki wśród Niemiek, to zasługa, stacjonujących w czasach NRD wojsk radzieckich.
Kto dalej z artystow.Był i Szymon Wydra z Carpe Diem, Łukasz Zagrobelny,Obstawa Prezynta,Siwy Dym,Feel i Edyta Górniak,…. i tu pozwolę zatrzymać się na dłużej.
Edyta ja kupuję Twój koncert. Dwanaście lat temu odfruwając ze stajni Józefowicza, miałem okazje po raz pierwszy usłyszeć Ciebie na żywo w auli Uniwersytetu Poznańskiego, i już wtedy powiedziałem do siebie:”Matko - ta dziewczyna śpiewa”. Jest wrażliwa, interpretuje, o skali głosu nie wspomnę, talent …..no i gracja, aparycja w stylu wyzywającego estradowego wampa.
Chciało by się rzec, co z tego ,że Krystyna Prońko miała świetny głos, skoro brakowało jej wiele innych atutów. Edyta je ma. Ma również doskonałych muzyków, ze szczególnym wskazaniem na basistę o nazwisku Wiśniewski, za to Darek Krupa (zakotwiczony na stale z Edytą) inspiruje, komponuję i chyba udowadnia ,że nie jest to tylko estradowa miłość.
Figurę Edyty można porównać do struny E-1 Fendera Darka Krupy – jest tak samo zgrabna, elastyczna i naprężona. Ktoś kiedyś powiedział ,że Edyta to najpiękniejsze ciało polskiej piosenki , zapominając, że to również nasz eksportowy i najlepszy vocal, ale to powiedziała Kora(pamiętacie – ta z Maanamu), miała zatem w tej wypowiedzi swój interes.
Nic to….. równy, świetnie brzmiący, profesjonalny koncert.
Śpiewaj Edyta – śpiewaj…........ i nic nie mów.
Na koncercie obok mnie stała Pani Lodzia z pobliskiego spożywczaka. Płakała i piszczala z radości. Jej stary prowadzi gospodarstwo agroturystyczne i to właśnie u nich nocowała Edyta.. Pan Zenek ugotował swojski rosół z prawdziwego, prowincjonalnego koguta. Ponoć zrobił wszystko ,ażeby po spożyciu rosołku, nie odbijało się Edycie pierzem.
Edyta po koncercie nie ukrywała swojego zadowolenia, bo i publiczność była dla niej bardzo entuzjastyczna. Była prawdziwa i spontaniczna, i po raz kolejny pokazała, że ma talent, i że do światka elitarnej polskiej estrady nie weszła przypadkowo. Po drodze zawiłej kariery ( były i ….skandale i skandaliki, wojny z dziennikarzami, dziwne interpretacje hymnu ect.) – przetrwała i posiada Status gwiazdy.
W związku z szacunkiem jakim darzę znawców muzycznych tego Forum – o pozostałych wykonawcach nie godzi się pisać w tak zacnym gremium. Pozostałym wykonawcom życzę korzystnych umów na wynajęcie salek prób w miejsko-gminnych Ośrodkach Kultury i doszlifowanie formy, jeśli w ogóle takową posiadają. Kurde – ja to złośliwy jestem.
P.S. Wszystkim, którzy wytrwali do końca w czytaniu tej relacji – dzięki.
Muzyczne Święto Odry , jak co roku odbyło się na pograniczu polsko-niemieckim Słubice – Frankfurt.
Jeśli wielu z Państwa sądzi ,że to prowincjonalna zsyłka, małych i wschodzących gwiazdeczek na jednym z przyszkolnych boisk to od razu prostuję – nic bardziej mylnego.
Jeśli wielu z Państwa sądzi, że to kolejny festyn z unoszącym się zapachem grillowanych kiełbas i szaszłyków oraz odoru z fermentowanego piwa, to akurat ten klimat jest zauważalny, ale nie ma się czemu dziwić, mentalność niemieckiej i polskiej gawiedzi, w tym przypadku jest jednakowa.
Europejski Universytet Viadrina i Colegium Polonicum są gospodarzami gdzie odbywa się swoiste święto integralności muzycznej dwóch sąsiadujących narodów, ku uciesze prekursorów tego projektu , a mianowicie naszego byłego Premiera Tadeusza Mazowieckiego(uczmy się kochać naszych polityków , tak szybko odchodzą) i największego Kanclerza Niemiec Helmuta Kohla ( tu akurat mam na myśli jego fizjonomiczne gabaryty, a niżeli zasługi polityczne).
Niemcy już dawno zrozumieli, iż Frank Schoebel (to taki enerdowski piosenkarz, którego zasięg kariery w Niemczech ciągle porównywalny jest do czeskiego Karela Gotta, tudzież do naszego Zbycha Wodeckiego) nie znajdzie tu poklasku.
Niemcy zapraszają nas na prezentacje swojego ambitnego dorobku artystycznego i na piwo(bez chemii) i szaszłyki z najprawdziwszych niemieckich świń , ekologicznie żywionych, ciągle podkreślając jednak, że rynków pracy dla Polaków i tak nie otworzą.
My również ze swoistym ułańskim polotem i szabelką pokazujemy Niemcom , że politycznie nam nie wychodzi , ale za to ….bawić to my się potrafimy,… oj potrafimy.
W d….mamy ich rynki pracy , a wręcz grozimy, że już nie długo „wszystkie Turki” z Berlina Zachodniego przyjadą do nas robić, bo siły roboczej ci u nas brak. W odwecie za „prezydenckie kartofle”, naród Polski ogłosił ściepę (czyt.zbiórkę) na fryzjera dla Pani Prezydent Angeli Merkel.( ostatnio w mediach, widać ,że jej fryzury nie bardzo wszystkim przypadly do gustu).
Tyle w kuluarach, przejdźmy do wydarzeń muzycznych.
Na pierwszy ogień uderzyły muzycznie dziewczyny z „QUEENS”. Obcojęzycznym sąsiadom podobała się ich słowiańska uroda. Nie jeden z nich chciałby przespać się chociaż z jedną z nich , a najlepiej z trzema na raz i jak przystało na wielki naród niemiecki , najlepiej za darmochę.. Hm….pozostają im tylko Niemki, które o dziwo, nie wszystkie wyglądają jak mistrzynie NRD w pchnięciu kulą, te wyjątki wśród Niemiek, to zasługa, stacjonujących w czasach NRD wojsk radzieckich.
Kto dalej z artystow.Był i Szymon Wydra z Carpe Diem, Łukasz Zagrobelny,Obstawa Prezynta,Siwy Dym,Feel i Edyta Górniak,…. i tu pozwolę zatrzymać się na dłużej.
Edyta ja kupuję Twój koncert. Dwanaście lat temu odfruwając ze stajni Józefowicza, miałem okazje po raz pierwszy usłyszeć Ciebie na żywo w auli Uniwersytetu Poznańskiego, i już wtedy powiedziałem do siebie:”Matko - ta dziewczyna śpiewa”. Jest wrażliwa, interpretuje, o skali głosu nie wspomnę, talent …..no i gracja, aparycja w stylu wyzywającego estradowego wampa.
Chciało by się rzec, co z tego ,że Krystyna Prońko miała świetny głos, skoro brakowało jej wiele innych atutów. Edyta je ma. Ma również doskonałych muzyków, ze szczególnym wskazaniem na basistę o nazwisku Wiśniewski, za to Darek Krupa (zakotwiczony na stale z Edytą) inspiruje, komponuję i chyba udowadnia ,że nie jest to tylko estradowa miłość.
Figurę Edyty można porównać do struny E-1 Fendera Darka Krupy – jest tak samo zgrabna, elastyczna i naprężona. Ktoś kiedyś powiedział ,że Edyta to najpiękniejsze ciało polskiej piosenki , zapominając, że to również nasz eksportowy i najlepszy vocal, ale to powiedziała Kora(pamiętacie – ta z Maanamu), miała zatem w tej wypowiedzi swój interes.
Nic to….. równy, świetnie brzmiący, profesjonalny koncert.
Śpiewaj Edyta – śpiewaj…........ i nic nie mów.
Na koncercie obok mnie stała Pani Lodzia z pobliskiego spożywczaka. Płakała i piszczala z radości. Jej stary prowadzi gospodarstwo agroturystyczne i to właśnie u nich nocowała Edyta.. Pan Zenek ugotował swojski rosół z prawdziwego, prowincjonalnego koguta. Ponoć zrobił wszystko ,ażeby po spożyciu rosołku, nie odbijało się Edycie pierzem.
Edyta po koncercie nie ukrywała swojego zadowolenia, bo i publiczność była dla niej bardzo entuzjastyczna. Była prawdziwa i spontaniczna, i po raz kolejny pokazała, że ma talent, i że do światka elitarnej polskiej estrady nie weszła przypadkowo. Po drodze zawiłej kariery ( były i ….skandale i skandaliki, wojny z dziennikarzami, dziwne interpretacje hymnu ect.) – przetrwała i posiada Status gwiazdy.
W związku z szacunkiem jakim darzę znawców muzycznych tego Forum – o pozostałych wykonawcach nie godzi się pisać w tak zacnym gremium. Pozostałym wykonawcom życzę korzystnych umów na wynajęcie salek prób w miejsko-gminnych Ośrodkach Kultury i doszlifowanie formy, jeśli w ogóle takową posiadają. Kurde – ja to złośliwy jestem.
P.S. Wszystkim, którzy wytrwali do końca w czytaniu tej relacji – dzięki.
We are the sultans of swing...