Muzyczne salony – Andrzeja Jasińskiego
Tydzień Kultury Beskidzkiej Wisła 2008 – żebym ,aż tak był za folklorem, to nie…….ale wieść gminna niesie, że z relacji telewizyjnych, z tego festiwalu Janek Pospieszalski dwa domy postawił, i to wcale nie na Podbeskidziu, tylko na porządnych działkach pod Warszawą (Anin), gdzie ceny za metr (dodaj kwadratowy) przewyższają ceny w Tokio i Los Angeles. Ciekawostką tego wyczynu kulturalnego jest to, iż liczba uczestników zdecydowanie przewyższa liczbę publiczności, ale w Ministerstwie Kultury jeszcze o tym nie wiedzą, stąd ciągle dotują i sponsorują, i jakoś się to wszystko kręci. Zespoły folklorystyczne Ziem Górskich przybywają nawet z tak egzotycznych krajów jak Kazachstan, Korea, Indie i Martynika (ciekawe czy są tam w ogóle góry), ale tak na poważnie, jest co podziwiać, bo rzeczywiście to swoisty, światowy karnawał folkloru.
Jak byście się kiedykolwiek wybierali to informuję ,że wstęp na wszystkie koncerty jest gratis, co bardzo ucieszyło mnie szczególnie, bo z reguły po zakwaterowaniu w Hotelu Gołębiewski na niewiele już starcza. Ale nic tam, w końcu to prawdziwy mój urlop (pierwszy od 12 lat), bez komórki i z zamkniętą na wypoczynek firmą. Fajnie się żyje bez telefonu – wierzcie mi.
Niejaki Pan Gołębiewski zasponsorował za to, dla hotelowej gawiedzi „Wybory Miss Lata”. Kurde i tu też powiało egzotyką. Powalała z nóg uroda czarnoskórej miss Zimbabwe, której wtórowała czarno-włosa (w tym przypadku) Irakijka. Ach te VIP-y, ci to sobie potrafią życie ułożyć.
Miałem pisać o salonach muzycznych, a nie o VIP-owskich , zatem do roboty.
No to co, że najstarsi górale nie pamiętają Jerzego Grunwalda z zespołu ”No To Co”. No to co, że ów, znany piosenkarz lat sześćdziesiątych jest po kilku operacjach plastycznych i wstawionych botoksach – ważne, że głos ma naprawdę świetny, i mimo, iż muzyka jest w podobnych klimatach jak „Michael a. Mechaniks” – ogólnie cudnie to jakoś zaaranżowane i solidnie wykonane. Najnowsza płyta powstała gdzieś w Szwecji i mimo ,iż muza może nie najwyższych lotów (mając na uwadze tak zacne gremium , jakim jest to Forum), to mimo wszystko polecam. Jest w empikach.
Na balecie się nie znam, tym bardziej na rosyjskim , ale Rosjaneczki, a właściwie dziewczyny ze strategicznego Obwodu Kaliningradzkiego przypomniały o potędze tego narodu. Ponoć w czasie podróży do granicy z Polską miały zawiązane oczy (ze względu bezpieczeństwa tego regionu) bo przecież należało by się już w końcu domyślić, że Rosjanie już dawno zainstalowali tam tarczę antyrakietową, nie pytając reszty świata - jak to chcą zrobić Amerykanie, w duchu demokracji, właśnie z Polską i Czechami. Urodziwe Rosjanki w niczym nie przypominały luf czołgów, a wprost przeciwnie pokazały totalne zawodowstwo – baletowe, rzeczy samej. Byłem zauroczony.
Była i Kasia Skrzynecka ( to ta od „Tańca z Gwiazdami” – ale nie tańczyła. Roman Friedmann okrasił to wszystko wyostrzonym słowem konferansjerki, a na koniec wystąpił teatr pantonimy z Krakowa, podkreślając, że zgodnie z hasłem „TERAZ POLSKA” – też potrafimy.
Reasumując........., nazajutrz było po czym ochłonąć w jacuzzi i SPA. Ubrałem japonki (czyt.klapki,paputki), świeżutki szlafrok i……….odnalazłem głęboko zaszytą, w mej urlopowej walizce Mp trójkę, ……..i dopiero wtedy, powiało wielkim muzycznym światem jak usłyszałem dzwięki „Salling To Philadelphia”, niejakiego Pana o nazwisku Mark Knopfler, i dopiero wtedy, śmiało mogłem rzec: „NIBY NA URLOPIE < A JEDNAK W DOMU”
Tydzień Kultury Beskidzkiej Wisła 2008 – żebym ,aż tak był za folklorem, to nie…….ale wieść gminna niesie, że z relacji telewizyjnych, z tego festiwalu Janek Pospieszalski dwa domy postawił, i to wcale nie na Podbeskidziu, tylko na porządnych działkach pod Warszawą (Anin), gdzie ceny za metr (dodaj kwadratowy) przewyższają ceny w Tokio i Los Angeles. Ciekawostką tego wyczynu kulturalnego jest to, iż liczba uczestników zdecydowanie przewyższa liczbę publiczności, ale w Ministerstwie Kultury jeszcze o tym nie wiedzą, stąd ciągle dotują i sponsorują, i jakoś się to wszystko kręci. Zespoły folklorystyczne Ziem Górskich przybywają nawet z tak egzotycznych krajów jak Kazachstan, Korea, Indie i Martynika (ciekawe czy są tam w ogóle góry), ale tak na poważnie, jest co podziwiać, bo rzeczywiście to swoisty, światowy karnawał folkloru.
Jak byście się kiedykolwiek wybierali to informuję ,że wstęp na wszystkie koncerty jest gratis, co bardzo ucieszyło mnie szczególnie, bo z reguły po zakwaterowaniu w Hotelu Gołębiewski na niewiele już starcza. Ale nic tam, w końcu to prawdziwy mój urlop (pierwszy od 12 lat), bez komórki i z zamkniętą na wypoczynek firmą. Fajnie się żyje bez telefonu – wierzcie mi.
Niejaki Pan Gołębiewski zasponsorował za to, dla hotelowej gawiedzi „Wybory Miss Lata”. Kurde i tu też powiało egzotyką. Powalała z nóg uroda czarnoskórej miss Zimbabwe, której wtórowała czarno-włosa (w tym przypadku) Irakijka. Ach te VIP-y, ci to sobie potrafią życie ułożyć.
Miałem pisać o salonach muzycznych, a nie o VIP-owskich , zatem do roboty.
No to co, że najstarsi górale nie pamiętają Jerzego Grunwalda z zespołu ”No To Co”. No to co, że ów, znany piosenkarz lat sześćdziesiątych jest po kilku operacjach plastycznych i wstawionych botoksach – ważne, że głos ma naprawdę świetny, i mimo, iż muzyka jest w podobnych klimatach jak „Michael a. Mechaniks” – ogólnie cudnie to jakoś zaaranżowane i solidnie wykonane. Najnowsza płyta powstała gdzieś w Szwecji i mimo ,iż muza może nie najwyższych lotów (mając na uwadze tak zacne gremium , jakim jest to Forum), to mimo wszystko polecam. Jest w empikach.
Na balecie się nie znam, tym bardziej na rosyjskim , ale Rosjaneczki, a właściwie dziewczyny ze strategicznego Obwodu Kaliningradzkiego przypomniały o potędze tego narodu. Ponoć w czasie podróży do granicy z Polską miały zawiązane oczy (ze względu bezpieczeństwa tego regionu) bo przecież należało by się już w końcu domyślić, że Rosjanie już dawno zainstalowali tam tarczę antyrakietową, nie pytając reszty świata - jak to chcą zrobić Amerykanie, w duchu demokracji, właśnie z Polską i Czechami. Urodziwe Rosjanki w niczym nie przypominały luf czołgów, a wprost przeciwnie pokazały totalne zawodowstwo – baletowe, rzeczy samej. Byłem zauroczony.
Była i Kasia Skrzynecka ( to ta od „Tańca z Gwiazdami” – ale nie tańczyła. Roman Friedmann okrasił to wszystko wyostrzonym słowem konferansjerki, a na koniec wystąpił teatr pantonimy z Krakowa, podkreślając, że zgodnie z hasłem „TERAZ POLSKA” – też potrafimy.
Reasumując........., nazajutrz było po czym ochłonąć w jacuzzi i SPA. Ubrałem japonki (czyt.klapki,paputki), świeżutki szlafrok i……….odnalazłem głęboko zaszytą, w mej urlopowej walizce Mp trójkę, ……..i dopiero wtedy, powiało wielkim muzycznym światem jak usłyszałem dzwięki „Salling To Philadelphia”, niejakiego Pana o nazwisku Mark Knopfler, i dopiero wtedy, śmiało mogłem rzec: „NIBY NA URLOPIE < A JEDNAK W DOMU”
We are the sultans of swing...