27.03.2010, 23:12
Żebym , aż tak był za muzyką Chopina , - to nie, ale koncert Staszka Drzewieckego , to rzeczywiście nie byle co, tym bardziej w mojej mieścince, gdzie długo zalegał śnieg, ale w końcu stopniał, i odkrył na ulicach wszystkie brudy i niedociągnięcia władzy samorządowej.
Mnie z muzyką Chopina łączy pewien fakt. W 1975 roku Konkurs Chopinowski wygral Krystian Zimmermann. Mimo , że w nazwisku ma dwa "m" i na dodatek jeszcze dwa "n" - jest polakiem. Jego nauczycielem jest człowiek o takim samym nazwisku i imieniu co ja, czyli nijaki prof. Andrzej Jasiński. Skrót prof. przed nazwiskiem to jedyna rożnica , która nas dzieli, ależ czyż to nie banał i maleńki szczególik.
Jest muzyka na świecie , której nie sposob okrasić słowami, poza tym nie jestem tego godny. Zatem o samej muzyce Chopina nie piszę.
Staszek - cudowne polskie dziecko, z Paszportem Polityki i honorowym obywatestwem świata, juz w wieku sześciu lat pogrywał z najwiekszymi orkiestrami świata.
Koncert odbył się w sali Collegium Pollonicum z zarezerwowanym pierwszym rzędem dla włodarzy naszego miasta wraz z lokalnymi lobbystami. Ciągle zachodzę w głowe jak tam znalazł sie Komendant Straży Pożarnej (bez munduru) i dyrektorka Biblioteki. Ciekawe czy lobbują , tudzież czerpią garściami ochłapy władzy.
Ktokolwiek był na tej sali, nie pomniejsza to faktowi , że po trzykrotnym bisie ludzie nie chcieli wyjść, zapanowala swoista cisza, potwierdzająca, że ludzie nie wierzą, że można tak grać.
Tylko Pani Lodzia z pobliskiego spożywczaka nie opuściła stanowiska pracy, na koncert nie poszła, ale za to w polemikę, cytuję: "Gawiedż nam kulturalnieje Panie Jędrusiu (Jędruś to ja)- może piciu dadzą troche spokój"
Po takim koncercie człowiek juz wie, kim jest ......PIKUŚ ?.......no, może Pan Pikuś
Mnie z muzyką Chopina łączy pewien fakt. W 1975 roku Konkurs Chopinowski wygral Krystian Zimmermann. Mimo , że w nazwisku ma dwa "m" i na dodatek jeszcze dwa "n" - jest polakiem. Jego nauczycielem jest człowiek o takim samym nazwisku i imieniu co ja, czyli nijaki prof. Andrzej Jasiński. Skrót prof. przed nazwiskiem to jedyna rożnica , która nas dzieli, ależ czyż to nie banał i maleńki szczególik.
Jest muzyka na świecie , której nie sposob okrasić słowami, poza tym nie jestem tego godny. Zatem o samej muzyce Chopina nie piszę.
Staszek - cudowne polskie dziecko, z Paszportem Polityki i honorowym obywatestwem świata, juz w wieku sześciu lat pogrywał z najwiekszymi orkiestrami świata.
Koncert odbył się w sali Collegium Pollonicum z zarezerwowanym pierwszym rzędem dla włodarzy naszego miasta wraz z lokalnymi lobbystami. Ciągle zachodzę w głowe jak tam znalazł sie Komendant Straży Pożarnej (bez munduru) i dyrektorka Biblioteki. Ciekawe czy lobbują , tudzież czerpią garściami ochłapy władzy.
Ktokolwiek był na tej sali, nie pomniejsza to faktowi , że po trzykrotnym bisie ludzie nie chcieli wyjść, zapanowala swoista cisza, potwierdzająca, że ludzie nie wierzą, że można tak grać.
Tylko Pani Lodzia z pobliskiego spożywczaka nie opuściła stanowiska pracy, na koncert nie poszła, ale za to w polemikę, cytuję: "Gawiedż nam kulturalnieje Panie Jędrusiu (Jędruś to ja)- może piciu dadzą troche spokój"
Po takim koncercie człowiek juz wie, kim jest ......PIKUŚ ?.......no, może Pan Pikuś
We are the sultans of swing...