Liczba postów: 83
Liczba wątków: 8
Dołączył: 07.2004
W Gdansku nie bylem, ogladalem w TV i jestem... rozczarowany. Pomijam juz nieudolnosc naszej telewizji i brak umiejetnosci relacjonowania takich wydarzen. Chodzi mi glownie o to, ze odnioslem wrazenie, ze Jarre nie wlozyl w ten koncert zbyt wiele wysilku. Oczywistym jest, ze wiekszosc dzwiekow na takim przedstawieniu musi byc odtwarzana z playbacku, ale tu bylo ich zdecydowanie za duzo. A szczytem wszystkiego bylo "solo" na akordeonie, kiedy Jarre macha reka do publicznosci, a akordeon gra... Naturalne jest takze, ze na roznych koncertach gra te same utwory, ale tu zabrzmialy identycznie jak na ubieglorocznym koncercie w Pekinie. To kolejna poszlaka, ze przedstawienie "szlo" z tasmy. Szkoda, szkoda, szkoda. Okolicznosci koncertu byly fantastyczne, ale Jarre nie stanal moim zdaniem na wysokosci zadania i nie zmienia tego uczucia we mnie nawet te szczegolne momenty jak utwor z chorem spiewajacym Mury (przy okazji: slyszalem wywiad z Gintrowskim, ktory opowiadal jak bardzo wkurzali sie z Kaczmarskim na ludzi z Solidarnosci za zawlaszczenie sobie tej piosenki jako hymnu strajkujacych, bo mowila ona o czyms zupelnie innym, a Kaczmarski nie byl kompozytorem muzyki tylko slow do niej.)
Szkoda, mialo byc fantastycznie, wyszlo tak sobie.... A sztuczne ognie to raz do roku nawet w Skierniewicach mozna sobie obejrzec...
Oczywiscie nie odmawiam innym bardziej entuzjastycznych opinii, wrazen, recenzji. Na pewno ktos, kto byl tam na miejscu zupelnie inaczej mogl to odbierac i z radoscia przeczytam jego opinie w tym watku.
mencin (forumowy narzekacz)
You get the shiver in the dark...
Liczba postów: 324
Liczba wątków: 14
Dołączył: 01.2005
nie znasz sie ja bylem zarowno w czwartek na probie generalnej bo dostalem bilet i w piatek i dla mnie Jean to po prostu geniusz ! wspaniala synchronizacja muzyki z obrazem itd
Ide sluchac Oxygene
Liczba postów: 304
Liczba wątków: 26
Dołączył: 11.2004
Byłem ja i Trissi na koncercie Jarre'a. Koncert jednym słowem był mistyczny. Moim zdaniem Jarre pokazał klasę. Wie jak oczarować publiczność. Jego brzmienie jest we mnie od najmłodszych lat kiedy jako 5 letni chłopiec słuchałem jego muzyki na magnetofonie szpulowym... Tata opowiadał mi o duchach w pobliskich ruinach zamku... że teraz się budzą... Kawał historii mojego życia. Jarre wzrusza do łez - szczególnie kiedy się pojawił wątek Papieski. Łzy same leciały, serce biło szybciej a usłyszenie tego co od lat jest w Tobie 'na żywo' powoduje, że u człowieka powraca przeszłość. Powraca dawne myślenie, dawne ideały, powracają wspomnienia...
Jeśli koncert Jarre'a miałby być grzechem - nigdy bym się z niego nie wyspowiadał !!
Liczba postów: 9,591
Liczba wątków: 318
Dołączył: 08.2004
W mieście Opolu jak wiadomo jest amfiteatr i tego dnia 26 sierpnia "władze miasta" wpadły na świetny pomysł aby ustawić wielki ekran i to wydarzenie transmitować. Wyszło doskonale i amfiteatr wypełniony po brzegi (sam siedziałem na schodkach). W ostatnich dniach dociera do mnie wiecej niepochlebnych opinii o tym koncercie. Zupełnie nie wiem dlaczego? Zawsze może byc lepiej. Ja od początku podchodziłem do tego koncertu nie wyłącznie jako do setu muzycznego JMJ ale też a może przede wszystkim jako do spektaklu muzycznego z przesłaniem i wszystkim ideami sierpnia 1980 roku. To była prawdziwa lekcja historii pod gwiazdami. I też kiedy na ekranach zobaczyłem JPII wzruszyłem się najmocniej.
Something's going to happen
To make your whole life better
Your whole life better one day
Liczba postów: 83
Liczba wątków: 8
Dołączył: 07.2004
Kszaqu, nie lubie dyskusji, gdzie padaja argumenty typu "nie znasz sie", "glupi jestes", "bo nie/bo tak". Wypowiedzialem swoja opinie na temat tego co widzialem i tego jak to odebralem. Takie jest moje zdanie, jak najbardziej subiektywne i mam do niego prawo, tak samo jako Ty masz prawo do swojej opini o koncercie. Wyraznie napisalem, ze czekam na inne recenzje, bo nie odmawiam nikomu subiektywnego spogladania na swiat.
Jestem wielkim fanem JMJ, mam prawie wszystkie plyty, co nie znaczy, ze mam fanatycznie patrzec na wszystko co on robi (tak samo jak krytycznie podchodze do niektorych utworow DS, MK, Pink Floyd). Kiedy widze, ze artysta nie postepuje uczciwie to glosno o tym mowie.
Napisalem, ze koncert widzialem tylko w TV, nie bylem na miejscu, nie chlonalem innych wrazen, a to co widzalem nie zachwycilo mnie, bo niczego nie lubie tak, jak marnie udawanego playbacku.
mencin
You get the shiver in the dark...
Liczba postów: 324
Liczba wątków: 14
Dołączył: 01.2005
mencin zle mnie zrozumiales
napisałem "nie znasz sie" nie dlatego zeby Cię urazić napisalem to w kontekscie humorycznym. Być moze inaczej byś mnie zrozumial gdybym dał po tych słowach emitikonke
Ale jak Cięuraziłem to jamocniej przepraszam
Liczba postów: 2,816
Liczba wątków: 59
Dołączył: 09.2004
Witam
Chciałbym się włączyć w dyskusję i w pełni zgadzam się z Mencinem.Ja również mam wszystkie płyty Jarre'a i słucham go od wielu, wielu lat. Koncert widziany w TV podkreśla wszystkie niedociągnięcia, zupełnie inaczej jest na żywo.Najbardziej zniechęcił mnie widoczny wyraźnie playback.Nie mogłem się także dosłyszeć orkiestry symfonicznej która uczestniczyła w koncercie - słychać było tylko klawisze i elektronikę.
Prawdę mówiąc z koncertu zapamiętam tylko fragment gdy Jarre mówi o spotkaniu z Papieżem i widać wyraźnie wzruszenie i łzy w jego oczach.
Cięzko było wytrwać do końca...
Liczba postów: 265
Liczba wątków: 4
Dołączył: 05.2005
Wg. mnie koncert był przepiękny. Powróciły moje ideały. Tak piękne ideały, że warto było by powróciły choć na tą chwilę. Dużo łez, dużo myśli, oczyszczenie duszy, spojrzenie w jej głębie. Rachunek sumienia. Otworzenie serca. Cudowny koncert, cudowny dzień.
Majkelowi dziękuję za wspólne przeżywanie. I wszystkim Wam obecnym.
Liczba postów: 1,613
Liczba wątków: 31
Dołączył: 05.2005
Jak dla mnie to JMJ lekcje odrobił znakomicie.
Liczba postów: 322
Liczba wątków: 3
Dołączył: 05.2005
To nie był (i z założenia nie miał być koncert, jak każdy inny (komercyjny, promujący nowy album (..)). To był jak b.trafnie zauważył Robson muzyczny spektakl, połączony ze szczególną lekcją historii. Kilka wybranych (zgodnie z odczuciami i wolą twórcy) muzycznych fragmentów, dedykowanych konkretnym Ludziom. Przypominających o konkretnych wydarzeniach. I co chyba najistotniejsze przygotowany przez nie-Polaka.
To nadaje/podkreśla ponadnarodowy wymiar Tamtych Wydarzeń.
Dlatego myślę, że próbując go oceniać, nie powinniśmy przykładać tej samej (typowej dla koncertów muz. rockowej, elektronicznej etc.) miarki.
Ale chyba rozumiem Mencin, Macsa - Wasze odczucia. Do Jarrea mam podobny sentyment. Właśnie uzmysłowiłam sobie, że mój pierwszy kontakt z jego muzyką musiał mieć miejsce właśnie w okolicach 80 roku... Pamiętam jak któregoś zimowego wieczora moją starszą (chorą wtedy) siostrę odwiedził przyjaciel... Aby ją czymś zająć (podnieść na duchu?) przytargał do nas swojego szpulowego Grundiga, z którego popłynęły odkrywczo świeże dla mnie wtedy dźwięki Nights in White Satin The Moody Blues... Bee Gees ( Gorączka sobotniej nocy królowała )... Tubular Bells Oldfielda...(...) "Oxygene Jarrea...
Muzyczne sesje powtarzały się później wielokrotnie i chociaż moja siostra i jej przyjaciel jakoś woleli upajać się tymi dźwiękami w odosobnieniu , to i do mnie nieznośnie ciekawskiej kilkulatki nawet przez zamknięte drzwi jakieś docierały . Początki mojej muzycznej edukacji. Chyba nie zdążyłam za nią podziękować...
Niewiele rozumiałam z tamtych wydarzeń w sensie politycznym, ale jakoś podświadomie czułam ich niecodzienność... Mam też jeszcze przed oczami różne obrazki, np. taki jak przyjaciel siostry musiał pospiesznie się żegnać i wychodzić, aby zdążyć przed godziną policyjną...
Ta muzyka rozjaśniała i nadawała niezwykłych barw tamtym szarym i smutnym czasom. Szczególnie Jarre przenosił nas w inny kosmiczny wręcz wymiar. Zawsze to potrafił.
Z tych wszystkich (sentymentalnych gł.) powodów wybór właśnie Tego Artysty na obchody 25-lecia Wydarzeń Sierpniowych był dla mnie (i wierzę, że nie tylko dla mnie) wyjątkowo trafny. I nie zawiodłam się. Chyba wiem, czego nam zabrakło do pełnego odbioru tamtego muzycznego wydarzenia; piątkowego wieczora 26 sierpnia AD. 2005 powinniśmy się znaleźć na dziedzińcu gdańskiej Stoczni, wśród tłumu, pod rozgwieżdżonym niebem... I poczuć... siłę... jedność... i wiatr od morza na twarzy... I zapamiętać na zawsze to uczucie.
Pozdrawiam serdecznie.
<span style=\'color:gray\'>And what have you got at the end of the day?
What have you got to take away?</span>
Liczba postów: 9,591
Liczba wątków: 318
Dołączył: 08.2004
Piękne wspomnienia Eveldo i jest w nich sedno tamtego dnia.
Something's going to happen
To make your whole life better
Your whole life better one day
Liczba postów: 322
Liczba wątków: 3
Dołączył: 05.2005
Eh, coś mi się na wspominki zebrało... (no zostałam sprowokowana )
Wybaczcie rozmiar poprzedniego posta.
Mam nadzieję, że z tego powodu... nie trzeba będzie ponownie przebudowywać Forum... (serwer?!
<span style=\'color:gray\'>And what have you got at the end of the day?
What have you got to take away?</span>
Liczba postów: 1,536
Liczba wątków: 209
Dołączył: 05.2004
ale miales raczki przy sobie majkel ))
trissi co za przezywanie )) ???
I've got a right to go to work but there's no work here to be found
------------------------
szefu
Liczba postów: 104
Liczba wątków: 3
Dołączył: 10.2004
witam!
no to teraz JA!
koncert był super na żywo wyglądał super! przeżycia wspaniałe i niezapomniane, wzruszenie itd.
tylko włąśnie ten Playback mnie bardzo rozczarował! wiadomo jarre zawsze grał sporo z playbacku ale teraz chyba przesadził, pozatym jeśli to był playback to chociaż mógł dać jakiś lepszy gdzie były by jakieś drobne zmiany w utworach, dodatkowe dzwięki, bo tak to w pewnych momentach nie wyglądało to na koncert tylko na zwykłe odegranie z płyty CD zero zmian
pozatym Jarre muzycznie się już chyba skończył...(mam nadzieje jednak że jeszcze nas czymś zaskoczy), zostały tylko te wielkie SHOW i chwała mi za to!!!!
ale ogólnie coś pięknego! mistrz przedstawił nam naszą własną hisotrię!
Liczba postów: 294
Liczba wątków: 21
Dołączył: 08.2005
Nie ukrywam że byłem jednym z (jakby się wydawać mogło) szczęśliwców
którzy występ francuskiej gwiazdy obejrzą na żywo. Bilet miałem jeden z
droższych, a nazwa sektora (A) oznaczonego na nim wskazywałaby całkiem
niezłą lokazlizację względem sceny. Jednak wraz z wejściem na rzeczony
sektor wszelkie moje złudzenia zostały rozwiane. Stałem chyba ze sto
metrów od sceny i gdyby nie to że Jarre ubrany był w białą koszulę to nie
widziałbym nawet jego sylwetki. Nie ukrywam że nigdy nie byłem enruzjastą
koncertów na wolnym powietrzu czy też na stadionach, ale pomyślałem sobie
że okazja jest niecodzienna i warto przeboleć niedoskoanłości takiego
rodzaju występów. Niestety po tym koncercie utwierdziłem się jeszcze
bardziej w przekonaniu że na coś takiego w życiu się juz nie porwę.
Mniejsza o to. Wiekszym rozczarowaniem był jednak sam Jarre.
Pamiętam czasy podstawówki kiedy korzystając jeszcze z dobrodziejstw braku
ustawy o prawach autorskich leciało się po zajęciach szkolnych na bazar (w
moim przypadku było to istniejące jeszcze targowsko przy dworcu
Gdynia-Chylonia) i wydało się resztki kieszonkowego na kasety. Jednymi z
takich skarbów była cała niemalże dyskografia Jarre'a ze złotych lat
70-tych i 80-tych. Zdezelowane już kasety z "Oxygene" i "Equinoxe"
uchowały się jeszcze do dziś. Po płycie "Rendez-Vous" (ewentualnie jeszcze
"Revolutions" jest jeszcze do przełknięcia) artysta się najzwyczajniej w
świecie skończył, a jego twórczości barkowało czegoś co nazywam mianem
"ducha". Kontynuując kultowe "Oxygene" pod koniec lat 90-tych Jarre
spastiszował samego siebie. I tak stojąc w ten piatkowy wieczor na terenie
Stoczni łudziłem się że przynajmniej lwią część repertuary stanowić będą
jego złote klasyki. Nic bardziej mylenego. Po jednym fragmencie z
"Oxygene", "Equinoxe", "Rendez-Vous" to wszystko na co mogliśmy liczyć.
Resztę repertuaru wypęłniły popłuczyny z jego późniejszej twórczości
(pominę już milczeniem dwa kawałki techno, które odegrał i które zgodnie z
przewidywaniami wywołały najmniejszy aplauz). Jeśli rozchodzi się o "Mury"
to muszę z przykrością stwierdzić że Francuz nie sprostał temu utworowi i
ograniczył się do wciśnięcia mdłego niemalże dance-owego podkładu, ale na
szczęście sam utwór uratował swoim występem chór akademików z Uniwersytetu
Gdańskiego.
Poza tym wypowiedzi Jarre'a zakrawają na czystą hipokryzję. W piątek mówił
o ideach "Solidarności", ich ponadczasowości i o tym że komuznizm był
największą pomyłką XX wieku, a rok wcześniej wystąpił w kraju, który jest
jednym z ostatnim reliktów tego ustroju, który tłamsi opozycję, torturuje
tysiące więźniów politycznych, strzela do studentów na Tienanmen i bez
procesu skazuje na śmierć setki Tybetańczów. Ale mają tam McDonads'y i
dolary. Widocznie to było ważniejsze niż idee "Solidarności" o których
Jarre tak pięknie mówił.
Pozdrawiam wszystkich ciepło
(rozgoryczony) Patique
Liczba postów: 83
Liczba wątków: 8
Dołączył: 07.2004
Patique,
O to wlasnie mi chodzilo. Ogniste przemowienia pelne gornolotnych frazesow, pompatyczna atmosfera, a z drugiej strony takie splaszczanie. Szkoda, naprawde jest mi szkoda, ze tak wyszlo, nie napracowal sie za bardzo. Rozumiem niektore opinie pelne wzruszenia i lez w oczach, ale wydaje mi sie, ze te atmosfere stworzyli sami widzowie, tym bardziej, ze co chwile uzywane byly bliskie niektorym tresci zwiazane z JP2, Solidarnoscia, walka z uciskiem, ale JMJ poszedl na skroty...
Zeby wywolac wsrod widzow emocje potrzebny byl za przeproszeniem katalizator... Funkcje te chyba spelnil, ale ja oczekiwalem czegos wiecej.
mencin
You get the shiver in the dark...
Liczba postów: 1,324
Liczba wątków: 25
Dołączył: 10.2003
Patique, podpisuje sie obiema rękoma pod tym co napisałeś. Hipokryzja iektórych artystów dzisiejszych czasach nie zna granic... Wolałbym, żeby powiedziano, że zarobi tyle i tyle, że robi to dla kasy czy dla tzw. promocji, chęci odświeżenia się-bo przecież to nie zbrodnia, za pracę nalezy sie płacą i ja to w 100% rozumiem i popieram, a tak pełno frazesów... Szkoda, że nie wystapił Roger Waters.
ja pracuje tylko i wyłacznie dla kasy, ale na Zloty Fanów MK jeżdże dla idei
ps. jak byłem dzieckiem, to sporo słucham płyt JMJ z lat 70-tych i 80-tych
A long time ago came a man on a track...
Liczba postów: 217
Liczba wątków: 5
Dołączył: 11.2004
Ja się o tym panu o którym mowa w wątju dowiedziałem dopiero przy okazji tego koncertu, widziałem moze z 5 min w TV i jakoś mnie to nie kręciło B)
It's what it is...
Liczba postów: 153
Liczba wątków: 0
Dołączył: 05.2005
A więc tak...
Nie jestem może wielkim znawcą muzyki Jarre'a, ale 7 płyt mam więc mogę się wypowiedzieć. Koncert mi się podobał, mimo iż oglądałem go tylko w TV. Setlista jak najbardziej ok. Stare, kultowe utwory były na tym koncercie więc proszę nie narzekać Nie wyobrażam sobie że mogłoby zabraknąć np Rendez vous 2 czy Oxygene 4. Ale artysta nie może grać ciągle tego samego, a nowsze kompozycje świetnie wpisują się w setlistę, tworząc udaną całość. Nie zgodzę się z opinią jednego z poprzedników na temat kontynuacji Oxygene, jestem święcie przekonany że ta (świetna, lecz nie tak genialna jak oryginał oczywiście) płyta nie zostałaby aż tak źle oceniona gdyby inaczej się nazywała. Ja ją bardzo lubię.
Co do hipokryzji, sloganów, idei i Chin wydaje mi się, że również przesadzacie. Jedynie jedna rzecz mnie lekko intryguje. Otórz Jean Michel Jarre popierał swojego czasu Jeana Marie Le Pena, populistycznego nacjonalistę,który chciał wypędzić z Francji obcokrajowców, zerwać z UE itd. Kłóci się to trochę z tym co mówił w Gdańsku ale cóż. Natomiast w Chinach wystąpił, bo lubi jak widać występować w miejscach nietypowych. Kraj ten i miasto gdzie zagrał jak najbardziej się do tego nadają, a to że teraz jest tam komunizm, cóż tak wyszło. Papier też wymyśleli chińćzycy ale nie komuniści. Wydaje mi się, że nie chodziło tam o politykę, sprzeczność z ideami, zamanifestowanie czegoś, tylko o występ w takim a nie innym miejscu - podobnie jak pod piramidami. A pieniądze to odrębna sprawa, ja też nie grałbym za totalne free bo ktoś tam gdzieś tam obchodzi swoją wielką rocznicę... A i tak niexle że wystąpił, gdyż założę się że propozycji ma dużo, widać idee Solidarnościowe są mu bliskie skoro się zdecydował. Nie bez znaczenie jest tu także chyba osoba Papieża Polaka. Wzruszyłem się przy "papieskiej" części występu. Widać, że był On muzykowi bliski, głos Jana Pawła II pojawia się na płycie Live Houston Lyon, coś w tym jest.
Nie widzę więc żadnej hipokryzji.
Liczba postów: 294
Liczba wątków: 21
Dołączył: 08.2005
Lukasie 1119,
PO PIERWSZE: Hipozkryzja Jarre'a polegała też na tym, że gadał że nie robi tego dla kasy, a za pierwszym razem rozmowy na temat jego występu w Stoczni zerwane zostały z powodu... pieniędzy właśnie! Potem gdy oficjalnie podano że zwrócono się z podobną prośbą do Rogera Watersa, Jarre nagle się zreflektował i dziwnym trafem negocjajcje przebiegły zaskakująco łatwo.
PO DRUGIE: Może rzeczywiście co do kontynuwacji Oxygene mogę się mylić. Przesłuchałem tylko pierwsze trzy kawałki bo wtedy wyłączyłem play gdyż dalej nie zniósłbym słuchania tej płyty. Jest to moja subiektywna opinia.
PO TRZECIE: Co do komunizmu również się myliłem. Będąc ścisłym to Jarre potępił komunizm sowiecki, a nie chiński, który najwidoczniej mu nie przeszkadza (z wiadomych powodów;-)$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$
Patique
|