Cytat:Originally posted by Emilka@Sep 29 2005, 05:28 PM
rozczarujš się ci, którzy spodziewajš się kolejnego "klasycznego" albumu Watersa.
Dziesięć... Szesnacie... Dwadziecia lat? Już tutaj
zdania sš podzielone . Ile to już razy dochodziły do nas wieci, że dzieło "jest na ukończeniu"? Ostatnio było "kompletne" przed wydaniem
In The Flesh - Live. Akt I zgodnie z zapowiedziami samego twórcy - miał się ukazać latem AD 2000...
W takim czasie powstaje opus vitae albo... wypocony gniot.
Jedno jest pewne: Waters nie byłby w stanie wyżyć li tylko z komponowania dzieł muzyki klasycznej ani w czasach Haydna i Mozarta ani (tym bardziej?
) dzi.
Co do samego konceptu.... Arcydzieło, spełnienie życiowego posłannictwa czy... koło ratunkowe / odskocznia od artystycznego kryzysu na rockowym polu...? Sam Waters na tyle obawia się reakcji wiata muzyki klasycznej, że traktuje swojš operę jako... wkładanie głowy pod gilotynę.
Dla wyznawców klasyki floydowskiej to raczej... ciekawostka niż dekalog. Za krytykantów solowej drogi Watersa nie przekona nawet genialne jego dzieło
.
Ja z ciekawociš wielkš wysłucham (mylę, że będzie to więcej niż jedno przesłuchanie
) i odgrzeję swoje klasyczne wspomnienia.
PS. Nie opuszcza mnie przewiadczenie, że prezentacja na żywo, z udziałem czterech solistów, dwóch chórów i wielkiej orkiestry symfonicznej - będzie sporym wydarzeniem artyst. No i nie ukrywam bardzo chciałabym ujrzeć Fajansa z batutš
(ale to chyba tylko w snach :ph34r
.
PS.2. Ca ira w dosł. tłum. oznacza będzie szło, pójdzie, powiedzie się - niech to będzie dla R.W. dobry omen.