23.10.2010, 11:58
Jako że ojciec mnie zaraził Shadowsowym brzmieniem z lat 50/60 i dłubię przy gitarach, to zrobiłem sobie jedną w przeciągu 15 miesięcy, czym się pochwalę nieskromnie :-)
Graniem (za sprawą Dire Straits , gitarami zawracam sobie i innym głowę od 2007r. Od tego czasu zacząłem gromadzić zasoby intelektualne i gitarowe doświadczenia stolarsko/remontowe itp.
Na początku 2009 postanowiłem wreszcie wydłubać coś, co będzie mnie kosztowało więcej niż 30 zł (jak dotychczas). W maju podczas klozetowych medytacji naszkicowałem wizję przyszłej gitary (miałem robić kopię Telecastera, ale że jestem kiepskim kopistą, odpuściłem)
Postanowiłem zrobić gitarę w całości własnego pomysłu.
Przez cały maj chodziłem z kalkulatorem i cyrklem w ręku. Kreśliłem plany i rozważałem wszystkie za i przeciw
Powstały założenia techniczne (które jednak jak cała gitara były momentami zaimprowizowane, czego nie polecam )
MENZURA: 647,7 (fenderowska)
PROFIL GRYFU: Mocno spłaszczone C, sam gryf grubawy
RADIUS PODSTRUNNICY: nie wiem jaki, ale w sam raz
ELEKTRONIKA: 2X P-90 OD WILKINSONA, 2 X VOLUME, 2X TONE, PRZEŁĄCZNIK TRÓJPOZYCYJNY,
MOST: STAŁY
DREWNO: CAŁOŚĆ JESIONOWA
WAGA: 4,5 KG
22 PROGI Jumbo
Markery z masy perłowej, 4mm średnicy
OSPRZĘT: KREMOWY/CHROMOWANY
W czerwcu wykonałem szablony korpusu (w płycie wiórowej) maskownicy (na papierze) i główki (w drewnie) (na zdjęciu korpus niewycięty)
Mogłem potrzymać "gitarę", sprawdzić całą ergonomię.
W lipcu od pana robiącego schody itp. dostałem drewno jesionowe, które było resztkami z robienia werandy.
Na grubość już takie jak trzeba, bo pan robiący schody ma zaje**stą heblarkę i dociął je na wymiar.
Dopiero teraz mogłem wycinać korpus (z trudem wyrzynarką Pegasusa):
W międzyczasie musiałem zrobić profilowany wierzch korpusu, ponieważ drewno, które dostałem było trochę pokiereszowane- zeszlifowałem trochę drewna, pozbyłem się wżerów i jednocześnie uzyskałem ozdobę
Potem dłutem i szlifierską końcówką do wiertarki (na rzepy) zacząłem robić wcięcia:
Na jesieni przenosiłem rysunek gryfu na drewno, wiertarką stołową (którą specjalnie zakupiłem w praktikerze za jakieś 300 zł, bez niej bym chyba nie zrobił przyzwoicie tej gitary) zrobiłem wiertłem, dłutem i pilnikami odpowiedni rowek na napinacz, a że wyrzynarka w międzyczasie zapaliła mi się w dłoni tym samym sposobem
wycinałem obrys gryfu:
Przed tym wydłubałem dłutem i ręczną wiertarką dziury i elektronikę
I teraz zaczęła się męka dla kogoś, kto jak ja nie ma frezarki- ręczne wydłubywanie z pomocą wiertarki, dłuta, pilników i ostrzy Stanley kieszeni na gryf- najgorsze, co mnie spotkało przy całej budowie, bo trzeba było to zrobić dokładnie:
Na przełomie 2009/10 skończyłem rysunki gryfu i chyba w końcu zimy przykleiłem podstrunnicę:
Przykleiła się solidnie (klejem do drewna Tytan, klasy D3, w białych butlach z niebieskim logo, nie chodzi o te popularne tytany).
Przy pomocy miarki z Photoshopa narysowałem w nim progi, wydrukowałem na 2-óch kartkach wszystkie kreski, dociąłem papier, przykleiłem odpowiednio na podstrunnicy (na kartce i na podstrunnicy narysowane były linie wyznaczające środki), grubą igłą na każdą linie zrobiłem co najmniej 3 kropki, po tych kropkach "przejechałem" ołówkiem + linijką i miałem gotowe linie do poprawienia wspomnianym ostrzem Stanley:
Wtedy mogłem robić głębokie rowki na progi, wykonywałem je dziadowską piłą do metalu za 5 zł z Praktikera (była najcieńsza w całym markecie) Tragedia, robiłem to przez 20 roboczogodzin + zrobiłem otwory na markery:
Zacząłem robić grubym pilnikiem (bo swojsku "raśpel" profil gryfu, ale tylko wstępne szlify, bo dokończyłem całość tylko strugając gryf słynnymi ostrzami Stanley, posuwiste ruchy dały mi bardzo dużą dokładność i kontrolę niesfornego jesionu i poszło to dość szybko (jesion jest niejednolity, raz twardszy, raz miększy):
Przystąpiłem do wyrównywania powierzchni podstrunnicy papierem ściernym przyklejonym taśmą dwustronną do płaskiej sztachety, później mogłem profilować podstrunnicę profilem własnej roboty:
W korpusie i gryfie wywierciłem wszystkie dziury na wkręty, miejsce na gniazdo i kanalik na kabel od masy idący z mostka:
Trochę musiałem się pogłowić nad mocowaniem przetworników do maskownicy- zrobiłem aluminiowe "trzymadełka" przetworników, regulowane na sprężynkach, jak w normalnych singlach, mydelniczek tak się nie montuje, nie wiem dlaczego:
Przymiarki korpusu z gryfem i maskownicą:
Kiedy całość wyszlifowałem drobnymi papierami ściernymi (w sumie już wodnymi, bo gradacje 400, 600 i 800)
Mogłem przystąpić do lakierowania przezroczystym poliuretanem (chyba, bo koleś w mieszalni powiedział, że do gitary się nada )
Później szlifowałem trochę każdą warstwę (w sumie było ich ok 7, ale bardzo cienkich) papierami wodnymi które zostały mi po szlifowaniu drewna z korpusu, ostatnią warstwę oprócz tego polerowałem pastą polerską Tempo i dwoma nakładkami rzepowymi na wiertarkę: -filcową -kudłatą
Potem mogłem nabijać progi (naginałem je nieco , aby dopasowały się do podstrunnicy, potem obcinałem je na wymiar obcęgami i poprawiałem brzegi nakładką rzepową na wiertarkę z papierem ściernym (żeby było szybciej potem tylko pod kątem piłowałem brzegi progów, żeby nie poharatać łapy, później szlifowałem osełką progi sprawdzając je płaską szpatułką do grillowania
Poskręcałem elektronikę (nie zrobiłem fotek bebechów, bo nie ma czego oglądać, brzydko lutuję i drżącymi z podniecenia łapami złożyłem do kupy.
Gitara gra i stroi, ale wymaga jeszcze podszlifowania kilku progów, bo m.in puste struny g i d grają jak sitar muszę jeszcze bardziej odgiąć gryf i spiłować siodełko, ale cokolwiek da się zagrać.
Próbki nagrywałem bez wirtuozerii, drżącymi łapami, bo czekałem na ten moment 15 miesięcy, wybaczcie niedokładne granie, ale nie o dokładność tu chodziło, gitara wpięta w linię, ale na piecu brzmi 10x lepiej i ogólnie myślałem, że będzie grać gorzej:
http://w960.wrzuta.pl/audio/3vreDoOIBov/6p (spod gryfu)
http://w960.wrzuta.pl/audio/5Gxus2u3s0b/1p (tu próbki na różnych pozycjach z rozkręconym tonem)
http://w960.wrzuta.pl/audio/9wBa2t8PpMT/2p (przetwornik przy mostku)
http://w960.wrzuta.pl/audio/1Gw7wnAvSCf/3p (oba przetworniki)
http://w960.wrzuta.pl/audio/aNDwp49FwHh/4p
http://w960.wrzuta.pl/audio/aNXJSffSJ3R/5p
(chyba miałem lekko rozstrojoną jedną strunę)
Więc jeśli ktoś nie ma sprzętu, ale zaparcie i trochę internetu przekopał za informacjami, to jak widać cokolwiek da się wystrugać (słowo najbardziej adekwatne). Robiłem to jak wspomniałem 15 miesięcy "po godzinach", a raczej po szkole.
Całość kosztowała mnie 500~600zł. Radość z grania na własnoręcznie robionym wiośle- bezcenna
Graniem (za sprawą Dire Straits , gitarami zawracam sobie i innym głowę od 2007r. Od tego czasu zacząłem gromadzić zasoby intelektualne i gitarowe doświadczenia stolarsko/remontowe itp.
Na początku 2009 postanowiłem wreszcie wydłubać coś, co będzie mnie kosztowało więcej niż 30 zł (jak dotychczas). W maju podczas klozetowych medytacji naszkicowałem wizję przyszłej gitary (miałem robić kopię Telecastera, ale że jestem kiepskim kopistą, odpuściłem)
Postanowiłem zrobić gitarę w całości własnego pomysłu.
Przez cały maj chodziłem z kalkulatorem i cyrklem w ręku. Kreśliłem plany i rozważałem wszystkie za i przeciw
Powstały założenia techniczne (które jednak jak cała gitara były momentami zaimprowizowane, czego nie polecam )
MENZURA: 647,7 (fenderowska)
PROFIL GRYFU: Mocno spłaszczone C, sam gryf grubawy
RADIUS PODSTRUNNICY: nie wiem jaki, ale w sam raz
ELEKTRONIKA: 2X P-90 OD WILKINSONA, 2 X VOLUME, 2X TONE, PRZEŁĄCZNIK TRÓJPOZYCYJNY,
MOST: STAŁY
DREWNO: CAŁOŚĆ JESIONOWA
WAGA: 4,5 KG
22 PROGI Jumbo
Markery z masy perłowej, 4mm średnicy
OSPRZĘT: KREMOWY/CHROMOWANY
W czerwcu wykonałem szablony korpusu (w płycie wiórowej) maskownicy (na papierze) i główki (w drewnie) (na zdjęciu korpus niewycięty)
Mogłem potrzymać "gitarę", sprawdzić całą ergonomię.
W lipcu od pana robiącego schody itp. dostałem drewno jesionowe, które było resztkami z robienia werandy.
Na grubość już takie jak trzeba, bo pan robiący schody ma zaje**stą heblarkę i dociął je na wymiar.
Dopiero teraz mogłem wycinać korpus (z trudem wyrzynarką Pegasusa):
W międzyczasie musiałem zrobić profilowany wierzch korpusu, ponieważ drewno, które dostałem było trochę pokiereszowane- zeszlifowałem trochę drewna, pozbyłem się wżerów i jednocześnie uzyskałem ozdobę
Potem dłutem i szlifierską końcówką do wiertarki (na rzepy) zacząłem robić wcięcia:
Na jesieni przenosiłem rysunek gryfu na drewno, wiertarką stołową (którą specjalnie zakupiłem w praktikerze za jakieś 300 zł, bez niej bym chyba nie zrobił przyzwoicie tej gitary) zrobiłem wiertłem, dłutem i pilnikami odpowiedni rowek na napinacz, a że wyrzynarka w międzyczasie zapaliła mi się w dłoni tym samym sposobem
wycinałem obrys gryfu:
Przed tym wydłubałem dłutem i ręczną wiertarką dziury i elektronikę
I teraz zaczęła się męka dla kogoś, kto jak ja nie ma frezarki- ręczne wydłubywanie z pomocą wiertarki, dłuta, pilników i ostrzy Stanley kieszeni na gryf- najgorsze, co mnie spotkało przy całej budowie, bo trzeba było to zrobić dokładnie:
Na przełomie 2009/10 skończyłem rysunki gryfu i chyba w końcu zimy przykleiłem podstrunnicę:
Przykleiła się solidnie (klejem do drewna Tytan, klasy D3, w białych butlach z niebieskim logo, nie chodzi o te popularne tytany).
Przy pomocy miarki z Photoshopa narysowałem w nim progi, wydrukowałem na 2-óch kartkach wszystkie kreski, dociąłem papier, przykleiłem odpowiednio na podstrunnicy (na kartce i na podstrunnicy narysowane były linie wyznaczające środki), grubą igłą na każdą linie zrobiłem co najmniej 3 kropki, po tych kropkach "przejechałem" ołówkiem + linijką i miałem gotowe linie do poprawienia wspomnianym ostrzem Stanley:
Wtedy mogłem robić głębokie rowki na progi, wykonywałem je dziadowską piłą do metalu za 5 zł z Praktikera (była najcieńsza w całym markecie) Tragedia, robiłem to przez 20 roboczogodzin + zrobiłem otwory na markery:
Zacząłem robić grubym pilnikiem (bo swojsku "raśpel" profil gryfu, ale tylko wstępne szlify, bo dokończyłem całość tylko strugając gryf słynnymi ostrzami Stanley, posuwiste ruchy dały mi bardzo dużą dokładność i kontrolę niesfornego jesionu i poszło to dość szybko (jesion jest niejednolity, raz twardszy, raz miększy):
Przystąpiłem do wyrównywania powierzchni podstrunnicy papierem ściernym przyklejonym taśmą dwustronną do płaskiej sztachety, później mogłem profilować podstrunnicę profilem własnej roboty:
W korpusie i gryfie wywierciłem wszystkie dziury na wkręty, miejsce na gniazdo i kanalik na kabel od masy idący z mostka:
Trochę musiałem się pogłowić nad mocowaniem przetworników do maskownicy- zrobiłem aluminiowe "trzymadełka" przetworników, regulowane na sprężynkach, jak w normalnych singlach, mydelniczek tak się nie montuje, nie wiem dlaczego:
Przymiarki korpusu z gryfem i maskownicą:
Kiedy całość wyszlifowałem drobnymi papierami ściernymi (w sumie już wodnymi, bo gradacje 400, 600 i 800)
Mogłem przystąpić do lakierowania przezroczystym poliuretanem (chyba, bo koleś w mieszalni powiedział, że do gitary się nada )
Później szlifowałem trochę każdą warstwę (w sumie było ich ok 7, ale bardzo cienkich) papierami wodnymi które zostały mi po szlifowaniu drewna z korpusu, ostatnią warstwę oprócz tego polerowałem pastą polerską Tempo i dwoma nakładkami rzepowymi na wiertarkę: -filcową -kudłatą
Potem mogłem nabijać progi (naginałem je nieco , aby dopasowały się do podstrunnicy, potem obcinałem je na wymiar obcęgami i poprawiałem brzegi nakładką rzepową na wiertarkę z papierem ściernym (żeby było szybciej potem tylko pod kątem piłowałem brzegi progów, żeby nie poharatać łapy, później szlifowałem osełką progi sprawdzając je płaską szpatułką do grillowania
Poskręcałem elektronikę (nie zrobiłem fotek bebechów, bo nie ma czego oglądać, brzydko lutuję i drżącymi z podniecenia łapami złożyłem do kupy.
Gitara gra i stroi, ale wymaga jeszcze podszlifowania kilku progów, bo m.in puste struny g i d grają jak sitar muszę jeszcze bardziej odgiąć gryf i spiłować siodełko, ale cokolwiek da się zagrać.
Próbki nagrywałem bez wirtuozerii, drżącymi łapami, bo czekałem na ten moment 15 miesięcy, wybaczcie niedokładne granie, ale nie o dokładność tu chodziło, gitara wpięta w linię, ale na piecu brzmi 10x lepiej i ogólnie myślałem, że będzie grać gorzej:
http://w960.wrzuta.pl/audio/3vreDoOIBov/6p (spod gryfu)
http://w960.wrzuta.pl/audio/5Gxus2u3s0b/1p (tu próbki na różnych pozycjach z rozkręconym tonem)
http://w960.wrzuta.pl/audio/9wBa2t8PpMT/2p (przetwornik przy mostku)
http://w960.wrzuta.pl/audio/1Gw7wnAvSCf/3p (oba przetworniki)
http://w960.wrzuta.pl/audio/aNDwp49FwHh/4p
http://w960.wrzuta.pl/audio/aNXJSffSJ3R/5p
(chyba miałem lekko rozstrojoną jedną strunę)
Więc jeśli ktoś nie ma sprzętu, ale zaparcie i trochę internetu przekopał za informacjami, to jak widać cokolwiek da się wystrugać (słowo najbardziej adekwatne). Robiłem to jak wspomniałem 15 miesięcy "po godzinach", a raczej po szkole.
Całość kosztowała mnie 500~600zł. Radość z grania na własnoręcznie robionym wiośle- bezcenna