09.12.2010, 15:47
Na Openerze w przyszłym roku!!!
Something's going to happen
To make your whole life better
Your whole life better one day
To make your whole life better
Your whole life better one day
Coldplay
|
09.12.2010, 15:47
Na Openerze w przyszłym roku!!!
Something's going to happen
To make your whole life better Your whole life better one day
09.12.2010, 16:36
Jeżeli nagrają coś w stylu Rush Of Blood, to się może wybiorę. Jeżeli styl będzie wyglądał tak jak na bootlegach z ostatniej trasy, czyli dance mix Viva La Vida, God Put A Smile Upon Your Face i Clocks, to dziękuję bardzo. 165 złotych za bilet na ten dzień festiwalu
Love, Peace & Dire Straits
09.12.2010, 18:53
Nie znam ich bootlegów ostatnią koncertową mają świetną a poza tym nie mają słabych płyt.
Something's going to happen
To make your whole life better Your whole life better one day
09.12.2010, 19:34
Ostatnia koncertowa to? Left Right Left czy Live 2003? Dla mnie VLV to było odejście od klimatów pop rocka w stronę popu totalnego. Pierwsze dwie płyty miały w sobie czar, X&Y miało moc i COŚ, VLV to papka bez charakteru. Przynajmniej dla mnie
Love, Peace & Dire Straits
09.12.2010, 19:48
Miałem na myśli "Left Right Left" Wydaje mi sie że zbyt wiele wymagamy od Coldplaya i jak czytam jak coraz cześciej się ich opluwa bo co że nagrali nudny album i że są słabsza kopią U2? Mają wszystko. Są na szczycie czy to się komuś podoba czy nie. Chciałbym aby tak właśnie brzmiał pop w szerszym wydaniu. Jak jest wiemy wszyscy.
Something's going to happen
To make your whole life better Your whole life better one day
09.12.2010, 20:23
Dlatego szerszego popu unikam jak ognia ja w ogóle nie porównuję ich do U2, nie mam zamiaru ich obrażać Ale tak jak mówię, 3 pierwsze albumy mogą być zapętlone w winampie długo, VLV już nie. Nie wymagam od nich za wiele. W książce 'Coldplay - otwórz oczy' przeczytałem, że dopóki każdy następny album jest lepszy, to wygrywają. IMO album nr 4 przegrał. Robson, nie wydaje ci się, że wcześniej Coldplay był traktowany (przynajmniej poza UK) jako walące smęty emosy z kastrowanym wokalistą? Tak przynajmniej ja to odbierałem będąc ich fanem w roku 2005. Gdy wśród ulubionych zespołów wymieniałem Coldplay słyszałem 'o jezu, nudziarze'. I tutaj pytanie właściwe: czy to, że CP teraz odnosi sukces nie jest wynikiem odejścia od starego stylu i 'spopowienia'? Tylko Death And All Of His Friends przypominał mi tę energię z X&Y
Love, Peace & Dire Straits
09.12.2010, 20:49
Tak być może. To tak zawsze jest jak już o kimś się dużo mówi i pisze to nagle powstaje łatka którą przypina się grupie że się sprzedała i jest coraz bardziej komercyjna, coraz mniej niszowa. Filip też czytałem tę książke Po ostatniej płycie ja też spodziewałem się czegoś więcej ale i tak wciąż trzymaja formę i swoją klasę. Filip ale przecież wcześniej też odnosili sukcesy i było o nich głośno. Nie musieliby wcale nagrywać Viva La Vida.
Something's going to happen
To make your whole life better Your whole life better one day |
« Starszy wątek | Nowszy wątek »
|