Byłem kiedyś na koncercie Chrisa w ......(uwaga) w Zielonej Górze, w tym samym amfiteatrze gdzie ongiś odbywały się sławetne festiwale piosenki (zd)radzieckiej. Festiwal ów po powaleniu murów nazwano Festiwalem Śpiewającej Europy i stąd na pierwszej jego edycji gwiazda zachodniego formatu. Wtedy to było coś - powiało zachodem, bo ludzie dosyć już mieli Krychy Prońko i Alicji Majewskiej.
Dzisiaj zachodem się już najedliśmy, ale Chrisa chętnie bym posłuchał - Alicji i Krysi raczej nie.
31.03.2011, 15:08 (Ten post był ostatnio modyfikowany: 31.03.2011, 15:50 przez mirek.)
Wczoraj bylem na koncercie Chrisa. bardzo spokojny koncert. Chris ze swoim pieknym subtelnym glosem wywolal wiele pozytywnych emocji we mnie i na widowni, tak mysle, zwlaszcza kiedy zaczal spiewac "lady in red" i przechadzac sie po Festhalle, jednoczesnie przytulajac przedstawicielki piekniejszej czesci ludzkosci. Nie obylo sie bez okrzykow, westchnien i piskow. Chris w dwuczesciowym koncercie zaprezentowal kompozycje z najnowszej plyty Moonflet.
Zaspiewal tez wiele nie znanych mi utworow i kilka przebojow, wspomniane L in Red, Missing you, czy Africa z repertuaru Toto. Widownia o wielkim przekroju wiekowym bardzo dobrze sie bawila, w zamian Chris czesto wchodzil z nia w dialog.
Dobry koncert by posluchac swietnego glosu i troszeczke sie rozmarzyc
Tym razem Mirku gratuluję nie kolejnego koncertu tylko szacunek co do Twojej pojemności i otwartości jesli chodzi o gust muzyczny. Przyklad? Bo po jednej stronie barykady Porcupine Tree a po drugiej choćby ten ostatni Chrisa DeBurgha. Nie każdy w to wchodzi.
Something's going to happen
To make your whole life better
Your whole life better one day