15.03.2007, 01:54
Anna Maria Jopek - koncert Słubice 14.03.2007
Nastrój przedkoncertowy mialem dzisiaj podły. Kotłowanina dnia w transporcie. O czwartej rano obudził mnie mój kierowca ciężarówki informujšc, że nasze dwumiesięczne,czterdziesto-tonowe cacko ze znaczkiem Mercedes odwówiło posłuszeństwa na polu walki w Oldenburgu ok.700km od bazy. K.....taki pech może spotkać tylko mnie.Opóżniony rozładunek,kary umowne i brak tolerancji i zrozumienia ze strony klientów doprowadziły mnie do szału.
Dałem się jednak na koncert nawówić. Żebym tak strasznie przepadał za Annš Mariš - to nie... ale w końcu otarła się o Pata Methenego, zatem chyba jednak wartało by zobaczyć.
Ubrałem swojš nowš,a co za tym idzie najwieższš koszulę,poprawiłem makijaż,wyłšczyłem komórkę i paszoł. Koncert odbywał się w auli Europejskiego Universytetu Viadrina(to taki twór uczelniano-polityczny wymylony przez naszego premiera Tadeusza Mazowieckiego, którego zapewne już nie pamiętacie,bo my polacy nie zdšżamy pokochać naszych premierów - tak szybko odchodzš i jednego z najwiekszych(gabarytowo) Kanclerzy Niemiec Helmuta Kohla.
Już na wejciu zaskoczono mnie mile. W pierwszym rzędzie nie siedział Burmistrz ze swš witš radnych,ani Komentant Policji,ani Pani Prezes Sšdu Rejonowego i elita miejscowych lekarzy, którzy i tak nie leczš bo nie majš czym. Koncert zasilili studenci Viadriny i nie elitarni mieszkańcy naszego miasteczka. Jopkowa sprawdziła obecnoc międzynarodowej rzeszy studentów(pięknš angielszczyznš zresztš) .....i zapytała, czy na sali jest Pani Lodzia z pobliskiego spożywczego u której dzisiaj Anna Jopek robiła zakupy.(ponoc na widok takiego klienta Pani Lodzia zapłakała ze szczęcia lewnymi łzami). Pani Lodzi jednak na koncercie nie było.Biznes liczy się swoimi prawami, ale koncert A.M.J dedykowała włanie dla niej.
Już po pierwszych dzwiękach odfrunołem pod niebo i to nie za sprawš tanich linii lotniczych, nie wspomnę o narodowym przewożniku PLL LOT, tylko za sprawš muzyków bandu Jopkowej. Niewiadomski(gitara),Kubiszyn(bass),Dobrowolski(bębny) - to rzeczywicie wiatowa czołówka i rasowi muzycy. Niesamowita zmysłowoć,technika,kultura muzyczna i wyważenie każdego dzwięku. Brzmiało to wszystko cudownie. Sama ONA przepojona skromnociš o niebywale wysokim warsztacie muzycznym - jednym słowem profesjonalistka. Aranżacje i interpretacje, choćby nawet coverów The Police, chwytały w zdumienie.
No własnie a jak to się ma z Forum Marka Knopflera???????
A no się ma....
Chcialbym ,ażeby Mark posłuchał ten koncert. Zapewne po nim Polski rynek muzyczny nie kojarzył by Mu się tylko ze mierdzšcymi garderobami i rozwalajšcymi krzesłami. No ,ale nie jest jeszcze tak żle - mamy przecież cudownš polskš publicznoć i polski żurek, który Mark tak uwielbia. Mamy też Jopkowš ....ktorš warto by było, ażeby Mark posłuchał.
Po koncercie czułem się nostalgicznie. Spacerkiem wracałem do domu przez ciemne uliczki mego miasteczka natrafiajšc na brud i niedocišgnięcia władzy samorzšdowej. Po drodze mijałem sklep spożywczy a przed nim jej sprzedawczynię w nieco przybrudzonym fartuchu z papierochem w zębach i cierš w ręce, którš uderzała szyby wystawowe zabijajšc pierwsze wiosenne owady. Być może to Pani Lodzia tak mile wspominana przez A.M.Jopek
UFFF....koncertu czar,prowincji czar - Odlot i twarde lšdowanie.
P.S. Podczas wieczornego powrotu z koncertu, zadzwonił kierowca informujšc, że wielki naród niemiecki i jego dwa autoryzowane servisy Mercedesa usuneły awarię w mojej ciężarowce.
I cóż mi więcej do szczęcia potrzeba.
Nastrój przedkoncertowy mialem dzisiaj podły. Kotłowanina dnia w transporcie. O czwartej rano obudził mnie mój kierowca ciężarówki informujšc, że nasze dwumiesięczne,czterdziesto-tonowe cacko ze znaczkiem Mercedes odwówiło posłuszeństwa na polu walki w Oldenburgu ok.700km od bazy. K.....taki pech może spotkać tylko mnie.Opóżniony rozładunek,kary umowne i brak tolerancji i zrozumienia ze strony klientów doprowadziły mnie do szału.
Dałem się jednak na koncert nawówić. Żebym tak strasznie przepadał za Annš Mariš - to nie... ale w końcu otarła się o Pata Methenego, zatem chyba jednak wartało by zobaczyć.
Ubrałem swojš nowš,a co za tym idzie najwieższš koszulę,poprawiłem makijaż,wyłšczyłem komórkę i paszoł. Koncert odbywał się w auli Europejskiego Universytetu Viadrina(to taki twór uczelniano-polityczny wymylony przez naszego premiera Tadeusza Mazowieckiego, którego zapewne już nie pamiętacie,bo my polacy nie zdšżamy pokochać naszych premierów - tak szybko odchodzš i jednego z najwiekszych(gabarytowo) Kanclerzy Niemiec Helmuta Kohla.
Już na wejciu zaskoczono mnie mile. W pierwszym rzędzie nie siedział Burmistrz ze swš witš radnych,ani Komentant Policji,ani Pani Prezes Sšdu Rejonowego i elita miejscowych lekarzy, którzy i tak nie leczš bo nie majš czym. Koncert zasilili studenci Viadriny i nie elitarni mieszkańcy naszego miasteczka. Jopkowa sprawdziła obecnoc międzynarodowej rzeszy studentów(pięknš angielszczyznš zresztš) .....i zapytała, czy na sali jest Pani Lodzia z pobliskiego spożywczego u której dzisiaj Anna Jopek robiła zakupy.(ponoc na widok takiego klienta Pani Lodzia zapłakała ze szczęcia lewnymi łzami). Pani Lodzi jednak na koncercie nie było.Biznes liczy się swoimi prawami, ale koncert A.M.J dedykowała włanie dla niej.
Już po pierwszych dzwiękach odfrunołem pod niebo i to nie za sprawš tanich linii lotniczych, nie wspomnę o narodowym przewożniku PLL LOT, tylko za sprawš muzyków bandu Jopkowej. Niewiadomski(gitara),Kubiszyn(bass),Dobrowolski(bębny) - to rzeczywicie wiatowa czołówka i rasowi muzycy. Niesamowita zmysłowoć,technika,kultura muzyczna i wyważenie każdego dzwięku. Brzmiało to wszystko cudownie. Sama ONA przepojona skromnociš o niebywale wysokim warsztacie muzycznym - jednym słowem profesjonalistka. Aranżacje i interpretacje, choćby nawet coverów The Police, chwytały w zdumienie.
No własnie a jak to się ma z Forum Marka Knopflera???????
A no się ma....
Chcialbym ,ażeby Mark posłuchał ten koncert. Zapewne po nim Polski rynek muzyczny nie kojarzył by Mu się tylko ze mierdzšcymi garderobami i rozwalajšcymi krzesłami. No ,ale nie jest jeszcze tak żle - mamy przecież cudownš polskš publicznoć i polski żurek, który Mark tak uwielbia. Mamy też Jopkowš ....ktorš warto by było, ażeby Mark posłuchał.
Po koncercie czułem się nostalgicznie. Spacerkiem wracałem do domu przez ciemne uliczki mego miasteczka natrafiajšc na brud i niedocišgnięcia władzy samorzšdowej. Po drodze mijałem sklep spożywczy a przed nim jej sprzedawczynię w nieco przybrudzonym fartuchu z papierochem w zębach i cierš w ręce, którš uderzała szyby wystawowe zabijajšc pierwsze wiosenne owady. Być może to Pani Lodzia tak mile wspominana przez A.M.Jopek
UFFF....koncertu czar,prowincji czar - Odlot i twarde lšdowanie.
P.S. Podczas wieczornego powrotu z koncertu, zadzwonił kierowca informujšc, że wielki naród niemiecki i jego dwa autoryzowane servisy Mercedesa usuneły awarię w mojej ciężarowce.
I cóż mi więcej do szczęcia potrzeba.
We are the sultans of swing...