26.11.2005, 22:42
Te pierwsze to w Katowickim spodku Budka, Perfeckt z Hołdysem....(chyby tylko najstarsi górale i Andrzej!
20.10.98. Eric Clapton Festhalle we Frankfurcie:
Nie mamy biletów, liczymy, że może uda się kupić przed koncertem.. Zapytany konik zimno wymienia cenę 200 DM. Kiedy chce mu wręczyć pienišdze, okazuje się żemy się trochę nie zrozumieli.To za jeden bilet. A że byłem z żonš, powinienem zapłacić - 400 DM (proste!. Próbuje przekonać krwiopijcę, że takiej sumy to nikt mu da, kiedy akurat zatrzymuje się w nowe Porsche, goć pyta - i od razu wręcza plik banknotów. Zobaczyłem więc, że ta linia argumentacji nic nie wniesie. Jednak krótko przed dwudziestš udaje mi się wynegocjować rozsšdnš cenę. Przy wejciu miła pani z obsługi koncertu zwraca się do mnie, z pytaniem, czy gram na gitarze. Mylę kurka!- rozpoznali mnie i odpowiadam: A co, Eryk nie przyjechał? Nie, okazuje się, że koncert sponsorowany jest przez Volkswagena, i na pamištkę rozdajš kostki do gry na gitarze...
Oprócz muzycznej perfekcji w pamięci pozostała mi ...kieszeń Eryka.
Z tyłu w jeansach, wypchana od długo noszonego tam portfela, przywracała jako normalnoć gitarowego mistrza.
Był jeszcze koncert Joe Cockera (złoliwi pytali, czy Cocker będzie kiedy taki stary, na jakiego już teraz wyglšda ...)
No i oczywicie
09.10.1991 Dire Straits on every street - Festhalle
07.07.1992 Dire Straits Waldstadion
28.06.1996 M.K. Golden Heart
07.06.2001 M.K. Seiling to Filadelfia
22.04.2005 M.K. Shangri la Frankfurt
06.o5.2005 M.K Shangri la Spodek
Jednak ten naj to oczywicie lipcowy DIRE STRAITS: piosenki, rozpoczynane niepozornie,
jak poranek na Wyspach, zawišzujšce się powoli niczym Schekspirowski dramat, kończšce niemal Hitchcockowym akordem, i witane owcjš - jakby Anglia pokonała Brazylię w piłkę...
Po prostu piosenki dostajšce swoje własne życie na jeden niepowtarzalny wieczór...
--
-----
20.10.98. Eric Clapton Festhalle we Frankfurcie:
Nie mamy biletów, liczymy, że może uda się kupić przed koncertem.. Zapytany konik zimno wymienia cenę 200 DM. Kiedy chce mu wręczyć pienišdze, okazuje się żemy się trochę nie zrozumieli.To za jeden bilet. A że byłem z żonš, powinienem zapłacić - 400 DM (proste!. Próbuje przekonać krwiopijcę, że takiej sumy to nikt mu da, kiedy akurat zatrzymuje się w nowe Porsche, goć pyta - i od razu wręcza plik banknotów. Zobaczyłem więc, że ta linia argumentacji nic nie wniesie. Jednak krótko przed dwudziestš udaje mi się wynegocjować rozsšdnš cenę. Przy wejciu miła pani z obsługi koncertu zwraca się do mnie, z pytaniem, czy gram na gitarze. Mylę kurka!- rozpoznali mnie i odpowiadam: A co, Eryk nie przyjechał? Nie, okazuje się, że koncert sponsorowany jest przez Volkswagena, i na pamištkę rozdajš kostki do gry na gitarze...
Oprócz muzycznej perfekcji w pamięci pozostała mi ...kieszeń Eryka.
Z tyłu w jeansach, wypchana od długo noszonego tam portfela, przywracała jako normalnoć gitarowego mistrza.
Był jeszcze koncert Joe Cockera (złoliwi pytali, czy Cocker będzie kiedy taki stary, na jakiego już teraz wyglšda ...)
No i oczywicie
09.10.1991 Dire Straits on every street - Festhalle
07.07.1992 Dire Straits Waldstadion
28.06.1996 M.K. Golden Heart
07.06.2001 M.K. Seiling to Filadelfia
22.04.2005 M.K. Shangri la Frankfurt
06.o5.2005 M.K Shangri la Spodek
Jednak ten naj to oczywicie lipcowy DIRE STRAITS: piosenki, rozpoczynane niepozornie,
jak poranek na Wyspach, zawišzujšce się powoli niczym Schekspirowski dramat, kończšce niemal Hitchcockowym akordem, i witane owcjš - jakby Anglia pokonała Brazylię w piłkę...
Po prostu piosenki dostajšce swoje własne życie na jeden niepowtarzalny wieczór...
--
-----