Liczba postów: 154
Liczba wątków: 2
Dołączył: 05.2005
ja widze że tu się dużo fanów floydowych objawia! ładnie. ale KNOPFLEROFANI są the best, szukałam podobnego forum pf i co? d...a ktoś zna to niech powie
seeEMILYplay
Liczba postów: 153
Liczba wątków: 0
Dołączył: 05.2005
Hej
Ja także bardzo wysoko cenię sobie Pink Floyd
Masz tutaj forum (nie jestem na nim aktywny, kiedyś zależało mi na jakimś bootlegu to nikt się nie zainteresował, ale forum jest, można spróbować bo to jego nowa wersja )
http://members.lycos.co.uk/kamaz1983/phpbb2/index.php
Liczba postów: 1,324
Liczba wątków: 25
Dołączył: 10.2003
Lobie PF, ale odkad poznalem twórczosć solowa Rogera Watersa!!!, jest zaraz po Marku
A long time ago came a man on a track...
Liczba postów: 153
Liczba wątków: 0
Dołączył: 05.2005
A ja do solowych dokonań Watersa podchodzę z rezerwą, gdyż wcielił on w życie swój pogląd o wyższości tekstu nad muzyką, co w efekcie czyni jego płyty muzycznie nudnymi, z zaledwie kilkoma ciekawymi fragmentami. Pozatym nie ma gitary Gimoura, która jest dla mnie esenscją Pink Floyd. Nie wspomnę już o tym że Waters to taki arogancki i bezczelny świr.
Liczba postów: 1,354
Liczba wątków: 57
Dołączył: 05.2004
Tak?
A może porozmawiać o tym na czacie?
Jestem sam...jeszcze...jeszcze jestem...albo...jeszcze jestem sam...
Liczba postów: 1,324
Liczba wątków: 25
Dołączył: 10.2003
Cytat:Originally posted by lukas1119@Jun 4 2005, 10:01 PM
A ja do solowych dokonań Watersa podchodzę z rezerwą, gdyż wcielił on w życie swój pogląd o wyższości tekstu nad muzyką, co w efekcie czyni jego płyty muzycznie nudnymi, z zaledwie kilkoma ciekawymi fragmentami. Pozatym nie ma gitary Gimoura, która jest dla mnie esenscją Pink Floyd. Nie wspomnę już o tym że Waters to taki arogancki i bezczelny świr.
Powiem Ci szczerze, że zatkało mnie to: "...płyty muzycznie nudnymi...". Oczywiscie Waters jest genialnym autorem tekstów, ale komponuje rowniez na wysokim poziomie. Pamietam jak słuachłem płyt PF po jego odejsciu: A Momentary... i The Division... i dla mnie przy Amused To Death sa po prostu cienkie, pod kazdym wzgledem. Miałem to szczescie, że byłem na Watersie w Wawie i to było dla mnie wielkie przezycie, a wtedy dopiero poznawwałem jego twórczość. Uwielbiam In the Flesh, gdzie wszystko jest doskonałe, a np. na PULSE brakuje mi czegoś... Oczywiscie to moja subiektywna opinia . Tak jak wspomniałem Waters jest nr 2 po Marku, który jest Absolutem muzycznmy w moim życiu
A long time ago came a man on a track...
hihi a my dzisiaj z Trissi rozmawiałyśmy właśnie o Floydach!!! też ich bardzo lubię a płyty The Final Cut mogłabym słuchać i słuchać i słuchać.
Któryś z Was (Robson?) napisał o Dave Mths Band! Czy wiesz że ja w Polsce nie mogę dostać żadnej ich płyty? Mam ich tylko na kasecie magnetowej, zjechanych do bólu, z taką płytą którą wydali ok. 1997 - 1998 roku. bardzo ich lubię i cierpię bo nie mogę odsłuchać sobie czystego dźwięku...ale dobra, to kraina MK więc nie rozpisuję się o innych. pzdr, B)
Liczba postów: 154
Liczba wątków: 2
Dołączył: 05.2005
a ja miałam dokładnie odwrotne odczucia porównując P.U.L.S.e. z in the flesh, doszłam do wniosku że dave to świetny instrumentalista, natomiast Roger ani nie bryluje na basie anio wokalnie, czyli nie jest samowystarczalny. oczywiście jest mnóstwo magii w tym wszystkim, ale nie wypłynąłby bez Syda, Davida...
seeEMILYplay
Liczba postów: 154
Liczba wątków: 2
Dołączył: 05.2005
słuchajcie to forum do którego podałes link lukas, jest prawie puste, może sie zarejestrujecie, pogadamy sobie kiedyś nad wyższością davida nad rogerem i rogera nad davidem
seeEMILYplay
Liczba postów: 187
Liczba wątków: 4
Dołączył: 05.2005
Cytat:Originally posted by Robson@Jun 4 2005, 03:51 PM
U2 to wielki zespół i każdą swoją płytą uważam już nie musi niczego udowadniać. Dlatego Cię zapytałem a pojęcie komercji jest bardzo względne bo co właściwie oznacza? Termin który służy muz. dziennikarzom aby łatwiej im się szufladkowało. Sting to inna bajka albo się go lubi albo przechodzi obojętnie Ja go szanuję i lubię jego płyty i glos no może z wyjątkiem kiedy "wpycha" się Markowi do Money
ps. w powszechnym rozumieniu słowa komercja Sting ostatnią płytą zaproponował album anty-komercyjny. Jak dla mnie niełatwy w odbiorze
Nie mam zamiaru przyrównywać U2 do typowej komercji typu B. Spears itp, ale nie powiem też że nie są komercyjni. Mam na myśli kilka rzeczy. Jedną z nich jest trasa promująca POP (chodzi mi o trasę z wielką żółtą ctryną, nie pamiętam dokładnie na której to było). Co by nie powiedzieć, poza muzyką był wielki show, zbyt dużo formy jak dla mnie. Druga rzecz to szum medialny wokół nowych albumów, tak jak ta cała afera z zaginięciem płyty w czasie nagrwania klipu z tego albumu. Nie mogę też nie wspomniec o cenach biletów. 150-300 złotych na stadion, gdzie wejdzie kilkadziesiąt tysięcy widzów, to trochę za dużo, nawet jak na taką sławę. Zresztą Bono w kiedyś powiedział że uzależnił się od tego, czym sam kiedyś gardził w Rock n' Rollu...
A to że U2 niemusi nic udowadniac jest wielkim sespołem, to nie da się zaprzeczyć i pomimo tej "krytyki' sam ich lubię i bardzo cenię
Co do Stinga to przyznam że nie odrobiłem zadania domowego jak się należy i nie zapoznałem się dobrze z nowym albumem. Może i jest anty-komercyjny, chociaż moim zdaniem nie sprawia wcale takiego wrażenia. Za dużo elektroniki, w klipie do jednego z utworów występuje grupa taneczna (tak to się chyba nazywa?), która kojarzy mi się z całym tym badziewiem którego mnóstwo w teledyskach plastikowych gwiazdek wykreowanych dla zbicia zysku. Poza tym do tego pana nie mam zastrzeżeń, jak wcześniej napisałem, lubię go i jego albumy poza Sacred Love. Jeśli uraziłem jakiegos wielbiciela Stinga lub U2 to przepraszam, nie miałem takiego zamiaru
pozdrawiam
It never rains around here
It just come pouring down
Liczba postów: 1,453
Liczba wątków: 44
Dołączył: 02.2005
Pablosan - nie podoba ci sie Division Bell??? Jak dla mnie to to jest swietny album - bardzo "naturalny" i klimatyczny, a High Hopes i WTIO sa po prostu boskie...Nie znam Floydow od podszewki, ale dla mnie zawsze tym "filarem" byl Gilmour, nie Roger. Moze dlatego ze mam chopla (hopla?) na punkcie gitar, a jego instrumenty pieknie gadaja
You do what you want to
You go your own sweet way...
Liczba postów: 1,324
Liczba wątków: 25
Dołączył: 10.2003
Bet bardzo lubie "The Divioson Bell", ale "Amused to Death" Rogera przebija ta płyte o kilka milionów lat swietlnych dla mnie. Też kiedys uwazalem ze Pink Floyd=Gilmour przede wszystkim, ale jak zaczalem czytac troche wiecej o Floydach na necie to okazalo sie ze bylem w bledzie i zrozumiałem, jak wiele Pink Floyd zawdzieczaja Rogerowi Watersowi, to on był "ojcem" m.in. TDSOTMoon", WYWHere", The Wall czy The Final Cut . Bez jego geniusza twórczego nie było by legendy PF moim subiektywnym zdaniem.
A long time ago came a man on a track...
Liczba postów: 1,453
Liczba wątków: 44
Dołączył: 02.2005
Nie polemizuje bo pewnie masz racje - jak juz pisalem nie jestem za bardzo w "temacie".
You do what you want to
You go your own sweet way...
Liczba postów: 1,324
Liczba wątków: 25
Dołączył: 10.2003
Cytat:Originally posted by BET@Jun 5 2005, 03:00 PM
Nie polemizuje bo pewnie masz racje - jak juz pisalem nie jestem za bardzo w "temacie".
Bet
ja tez nie znam calej dyskografi PF, ot to tylko moja opinia zagorzalego fana Rogera Watersa-hihihihi . Gilmour fajnie gra na gitarze, nawet bardzo fajnie, ale ja czuje to tak, ze teraz PF jest jakby taka legenda i gdyby nagrali nawet jakis numer "dyskotekowy" to wszyscy wpadli by w "ochy" i "achy"-bo od wielu lat nic nie wydali, bo nagrali kamien milowy w historii rocka, bo sytuacja z Sydem Barretem, potem "zamieszanie" z Watersem, itd. A ta legende zawdzieczaja Barretowi i Watersowi-nie chcialbym jakos maksymalnie umniejszac roli Gilmoura, ale to Waters w zespole był niekwestionowanym liderem Nie wiem czy czasem nie odnosicie wrazenia, ze choc moze zabrzmi to co najmniej dziwnie, ale "smierc" i to najlepiej w takim klasycznym "rock'n'rollowy stylu" bardzo pomaga w tworzeniu legendy? Dla mnie przyklady Hendrixa, Morrisona, Joplin czy Cobaina sa az nadto wymowne... Dlatego tym wieksza chwala naszemu Markowi, bo jest zwyklym, normalnym czlowiekiem z "naprzeciwka", ktory jest najwieksza "taka" gwiazda w historii muzyki rozrywkowej, on daje muzyke i nic wiecej, absolutne zaprzeczenie tzw. "stylu rock'n'rollowego". A jednak ma na koncie ponad 100 milionów sprzedanych plyt bez tej calej otoczki, tak jak mowilem tylko muzyka i w tych dziwinych czasach, gdzie makijaz i kolczyk w uchu wystarcza by zgarniac kase za nic... jest po prostu niewiarygodne-przynajmniej ja tak czuje
A long time ago came a man on a track...
Liczba postów: 154
Liczba wątków: 2
Dołączył: 05.2005
wiecie, ja uważam, że Pink floyd to zupełnie inna sytuacja niz dire Straits, gdzie jasne jest dla wszytskich kto jest odpowiedzialny za wszystko. W przypadku pf jest t o praktycznie niemożliwe ze względu na złozona specyfikę zespołu, także zmienna stylkistyke na przewstrzeni lat a nawet w obrebie jednej płyty (takiej np the Wall-zarówno utwory mocno rockowo- gitarowe, jak i takie bardziej "watersowskie"), zauważcie że przy wiekszości kompozycji sa oba nazwiska, uważam wiec że panowie ponosza równa odpowiedzialność.
co do divisio bell i amused...czy te płyty da sie wogole porównać? pierwsza to kwintesencja klimatów davidowych (fantastyczna), no a Amused to mistrzostwo Rogerowego moralizatorstwa . obie zasługuja na dużo uwagi!
seeEMILYplay
Liczba postów: 1,536
Liczba wątków: 209
Dołączył: 05.2004
ja tam nie slucham pink floyd ale na division bell jest piosenka
ktora przypomina mi dire straits
I've got a right to go to work but there's no work here to be found
------------------------
szefu
Liczba postów: 154
Liczba wątków: 2
Dołączył: 05.2005
a która? "what do you want from me"?
seeEMILYplay
Liczba postów: 1,453
Liczba wątków: 44
Dołączył: 02.2005
Cytat:Originally posted by pablosan@Jun 5 2005, 02:12 PM
ja tez nie znam calej dyskografi PF, ot to tylko moja opinia zagorzalego fana Rogera Watersa-hihihihi . Gilmour fajnie gra na gitarze, nawet bardzo fajnie, ale ja czuje to tak, ze teraz PF jest jakby taka legenda i gdyby nagrali nawet jakis numer "dyskotekowy" to wszyscy wpadli by w "ochy" i "achy"-bo od wielu lat nic nie wydali, bo nagrali kamien milowy w historii rocka, bo sytuacja z Sydem Barretem, potem "zamieszanie" z Watersem, itd. A ta legende zawdzieczaja Barretowi i Watersowi-nie chcialbym jakos maksymalnie umniejszac roli Gilmoura, ale to Waters w zespole był niekwestionowanym liderem Nie wiem czy czasem nie odnosicie wrazenia, ze choc moze zabrzmi to co najmniej dziwnie, ale "smierc" i to najlepiej w takim klasycznym "rock'n'rollowy stylu" bardzo pomaga w tworzeniu legendy? Dla mnie przyklady Hendrixa, Morrisona, Joplin czy Cobaina sa az nadto wymowne...
Zgadza sie. Ja z kolei zawsze mialem dylemat, kto "wkladal" wiecej w The Beatles - John czy Paul. I jakkolwiek bardziej lezal mi repertuar McCartneya, tak rola charyzmatycznego lidera byla grana przez Lennona - dzis, po latach . nie mam juz co do tego watpliwosci. I chyba podobnie jest z PF (Waters, Gilmour), mam racje? Tyle tylko, ze za Paula to mi dzis normalnie wstyd - taka kiszka....
You do what you want to
You go your own sweet way...
Liczba postów: 153
Liczba wątków: 0
Dołączył: 05.2005
Zgadzam się że Waters miał ogromny wpływ na płyty Pink Floyd, jednak powstały one w efekcie pracy zespołowej! To nie są tylko płyty Watersa (ani Gilmoura). W czasach Dark Side czy WYWH w zespole panowały dobre stosunki, co sprzyjało powstawaniu takich dzieł. Waters jednak doprowadził do zniszczenia tego (odsyłam do historii zespołu). Sytuację pogorszył jeszcze pewien makler (albo biznesmen), co zmusiło zespół do nagrania The Wall, która mimo iż jest (genialnym) dziełem Watersa, zmieniła się bardzo pod wpływem inwencji muzyków Pink Floyd. Podobno muzycznie była do kitu, Gilmour twierdził że nie dało się tego słuchać. Zresztą najlepszy kawałek (comfortably numb) jest jego. A Division Bell to arcydzieło, Momentary lapse of reason słabsza, ale Sorrow to muzyczny majstersztyk. A Waters? Na swoich płytach bardziej deklamuje niż śpiewa, a nawet w dobrych kawałkach (czy bardzo dobrych jak Amused to death) brakuje mi czegoś. A na DB czy MLOR Watersa nie brakuje wcale, podobnie jak na PULSE czy Delicate sound of thunder. Czegoś ci na nich brakuje?? chyba wiem o co ci chodzi, też tak miałem ale cóż to nie Pompeje.
Liczba postów: 154
Liczba wątków: 2
Dołączył: 05.2005
lukas, jak ty ładnie ujałes to, co ja chciałam powiedzieć podpisuje sie pod każdym słowem! dodam jeszcze może, ze solowe płyty Watersa oczywiście tez zasługuja na uwagę, ale czym one by były bez aranżacji, zespołu , wokali- mam wrażenie że to własnie zespół(Bleeding heart band?) tworzy ich niesamowite brzmienie, oczywiscie pod wodzą szefa, ale..
seeEMILYplay
|