26.09.2008, 15:10
Jon Anderson opublikował na swojej stronie internetowej oficjalne oświadczenie w związku z wiadomościami dotyczącymi trasy koncertowej YES bez jego udziału:
"Jestem rozczarowany, że z wyjątkiem jednego telefonu od Alana, żaden z chłopaków nie skontaktował się ze mną od czasu mojej choroby, żeby dowiedzieć się, co u mnie słychać i porozmawiać o przyszłości YES. Jestem rozczarowany, że nie mieli ochoty poczekać do 2009 roku, kiedy w pełni odzyskam siły.
Jon wyraził także żal z powodu niesprawiedliwego potraktowania go przez kolegów z zespołu. Zaznaczył, że większość tego roku poświęcił na tworzenie nowych utworów i pomysłów dla YES, współpracował z Rogerem Deanem nad projektem scenografii na trasę, a także z VH1, Sirius i XM Radio, aby zespół miał należytą promocję.
Nie miałem w planach choroby i dziękuję mojemu aniołowi, Janee oraz mojej rodzinie za to, że pomogli mi w tym trudnym czasie. Dziękuję również wszystkim, którzy dobrze mi życzyli, przyjaciołom i fanom, za zrozumienie, że "różnie to bywa".
Oczywiście życzę chłopakom wszelkiej pomyślności w ich "solowych" poczynaniach, ale chciałbym, żeby to wszystko mogło być załatwione w bardziej dżentelmeński sposób. W końcu YES to wartościowy zespół.
Oświadczenie Jona kończy stwierdzenie: "To nie jest trasa YES..."
"Jestem rozczarowany, że z wyjątkiem jednego telefonu od Alana, żaden z chłopaków nie skontaktował się ze mną od czasu mojej choroby, żeby dowiedzieć się, co u mnie słychać i porozmawiać o przyszłości YES. Jestem rozczarowany, że nie mieli ochoty poczekać do 2009 roku, kiedy w pełni odzyskam siły.
Jon wyraził także żal z powodu niesprawiedliwego potraktowania go przez kolegów z zespołu. Zaznaczył, że większość tego roku poświęcił na tworzenie nowych utworów i pomysłów dla YES, współpracował z Rogerem Deanem nad projektem scenografii na trasę, a także z VH1, Sirius i XM Radio, aby zespół miał należytą promocję.
Nie miałem w planach choroby i dziękuję mojemu aniołowi, Janee oraz mojej rodzinie za to, że pomogli mi w tym trudnym czasie. Dziękuję również wszystkim, którzy dobrze mi życzyli, przyjaciołom i fanom, za zrozumienie, że "różnie to bywa".
Oczywiście życzę chłopakom wszelkiej pomyślności w ich "solowych" poczynaniach, ale chciałbym, żeby to wszystko mogło być załatwione w bardziej dżentelmeński sposób. W końcu YES to wartościowy zespół.
Oświadczenie Jona kończy stwierdzenie: "To nie jest trasa YES..."