21.10.2008, 22:29
4 listopada w Hamilton w stanie Ontario, Steve Howe, Chris Squire i Alan White rozpoczną trasę koncertową. Dołączy do nich klawiszowiec Oliver Wakeman, syn Ricka Wakemana, oraz odkryty przez zespół w internecie kanadyjski wokalista Benoit David, który na co dzień występuje w kilku grupach grających utwory Yes a także z własnym zespołem Mystery. Zespół zagra 31 koncertów w 20 stanach i planuje zaprezentować publiczności nowy materiał oraz utwory z jedynego albumu nagranego bez udziału Jona Andersona - "Drama".
Chris Squire wypowiedział się na temat zarzutów z wcześniejszego oświadczenia Jona: "Niestety, od kilku lat Jon miał problemy ze zdrowiem i dlatego tak długo trwało planowanie jakichkolwiek koncertów Yes. Braliśmy pod uwagę to, że Jon nie był w pełni sił, że był hospitalizowany i przeszedł kilka poważnych zabiegów. Jeśli w pełni wróci do zdrowia w przyszłym roku, na pewno powróci do składu zespołu." Squire powiedział także, że zespół pogodził się z Andersonem i że "ostatecznie mają jego błogosławieństwo na tę trasę", a oświadczenie Jona zostało usunięte z jego strony internetowej.
Squire ujawnił także, że wraz ze Stevem Hackettem pracują nad nowym albumem, który jest już w 75% ukończony. Niewykluczone, że wiosną przyszłego roku duet, który Squire żartobliwie określa mianem "Squackett", wyruszy w trasę koncertową.
Z jednej strony cieszy fakt, że panowie się pogodzili; z drugiej: niesmak pozostaje.
Pamiętam sytuację sprzed blisko dziesięciu laty w zespole Rush. Wielką tragedię wówczas przeżył perkusista Neil Peart, który w krótkim czasie stracił córkę (zginęła w wypadku samochodowym) i żonę (którą jak sam Peart stwierdził "po śmierci córki opuściła wola życia"). Koledzy z zespołu nie tylko przez cały czas wspierali kolegę w trudnych dla niego momentach, ale przede wszystkim zaniechali działalność artystyczną i cierpliwie czekali, aż Neil dojdzie do siebie i wówczas wrócili do studia i w trasę.
Jak widać - można.
Niemniej jedynym pozytywnym aspektem tego wszystkiego jest informacja, że w 2009 w pełnym już składzie będą dalsze koncerty czyli najprawdopodobniej w Europie...
Chris Squire wypowiedział się na temat zarzutów z wcześniejszego oświadczenia Jona: "Niestety, od kilku lat Jon miał problemy ze zdrowiem i dlatego tak długo trwało planowanie jakichkolwiek koncertów Yes. Braliśmy pod uwagę to, że Jon nie był w pełni sił, że był hospitalizowany i przeszedł kilka poważnych zabiegów. Jeśli w pełni wróci do zdrowia w przyszłym roku, na pewno powróci do składu zespołu." Squire powiedział także, że zespół pogodził się z Andersonem i że "ostatecznie mają jego błogosławieństwo na tę trasę", a oświadczenie Jona zostało usunięte z jego strony internetowej.
Squire ujawnił także, że wraz ze Stevem Hackettem pracują nad nowym albumem, który jest już w 75% ukończony. Niewykluczone, że wiosną przyszłego roku duet, który Squire żartobliwie określa mianem "Squackett", wyruszy w trasę koncertową.
Z jednej strony cieszy fakt, że panowie się pogodzili; z drugiej: niesmak pozostaje.
Pamiętam sytuację sprzed blisko dziesięciu laty w zespole Rush. Wielką tragedię wówczas przeżył perkusista Neil Peart, który w krótkim czasie stracił córkę (zginęła w wypadku samochodowym) i żonę (którą jak sam Peart stwierdził "po śmierci córki opuściła wola życia"). Koledzy z zespołu nie tylko przez cały czas wspierali kolegę w trudnych dla niego momentach, ale przede wszystkim zaniechali działalność artystyczną i cierpliwie czekali, aż Neil dojdzie do siebie i wówczas wrócili do studia i w trasę.
Jak widać - można.
Niemniej jedynym pozytywnym aspektem tego wszystkiego jest informacja, że w 2009 w pełnym już składzie będą dalsze koncerty czyli najprawdopodobniej w Europie...